Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
65.00 km 57.00 km teren
04:56 h 13.18 km/h:
Maks. pr.:65.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Istebna Powerade MTB Marathon 2009

Sobota, 19 września 2009 · dodano: 21.09.2009 | Komentarze 1

Pierwszy raz w Istebnej byłem z Gorem dwa lata temu. Wtedy to była totalna porażka. Większość trasy rower niosłem lub pchałem.
Postanowiliśmy sprawdzić czy uczciwie przepracowaliśmy te dwa lata :-) Szwagier dał się namówić i pojechał z nami.
Do Istebnej dotarliśmy "jak zwykle" w piątek po nocy, odstając swoje na całej prawie trasie. Szybkie piwko i w kimkę.
Rano zjechaliśmy autem się zarejestrować, a potem na śniadanko do baru "U Ojca",
a tam folklor na całego. Jest 8:30, a miejscowi walą wódeczkę w musztardówkach zapijając piwkiem. Spoko, na nas też przyjdzie pora jeszcze dzisiaj :-)
Startujemy o jedenastej. Pogoda jak drut, dla mnie nawet trochę za ciepło. Pierwsze 10 kilo to męczarnia. Startowaliśmy z samego końca stawki i teraz muszę się przedzierać przez tłum rowerzystów wyczyniających zadziwiające sztuczki z rowerami. Stawanie w poprzek, zeskakiwanie, pchanie środkiem drogi itp. W ogóle nie mogę się rozbujać. Szwagier w międzyczasie nagle gdzieś mi znika, Goro zostaje z tyłu. Nie bardzo wiem czy Szwagra gonię czy przed nim uciekam :-) więc jadę swoim tempem. W okolicach 25 kilometra okazuje się, że go goniłem. No i dogoniłem :-) Wyprzedzam i próbuję ucieczki, ale trochę się spalam i po jakiś 10 kilo Szwagier mnie dochodzi. Razem wjeżdżamy na bufet. Obalam "coś niebieskiego" i ruszam pierwszy. Szwagier chyba chwile później, bo na następnym podjeździe jeszcze go widzę z tyłu. Potem przewaga już tylko rośnie. Drugi bufet mijam bez zatrzymywania, trzeciego nawet nie zauważam :-) Jest pięknie. Piękne podjazdy, piękne zjazdy, piękne widoki, kamienie, korzenie, góry :-) Czemu ja mam tu tak daleko??????

Do mety dojeżdżam z czasem 4:33, całe 23 minuty przed Szwagrem i godzinkę przed Gorem. Miejsce 289/461 w Open.
Resztę dnia spędzamy w nasz ulubiony sposób ;-)
Aaaaaa,
na mecie spotykam i poznaję DMK77.
Swoją drogą niezła jazda. Potrzebowaliśmy odjechać 400 kilo od domu żeby się poznać :-)
Pozdrawiam
Kategoria Góry, Zawody



Komentarze
Goro
| 08:16 piątek, 2 października 2009 | linkuj ale fota ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eulic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u