Info
Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Październik1 - 7
- 2013, Wrzesień8 - 7
- 2013, Sierpień3 - 2
- 2013, Czerwiec12 - 57
- 2013, Maj7 - 5
- 2013, Kwiecień10 - 37
- 2013, Marzec12 - 59
- 2013, Luty3 - 19
- 2013, Styczeń1 - 14
- 2012, Grudzień3 - 18
- 2012, Listopad3 - 39
- 2012, Październik8 - 72
- 2012, Wrzesień14 - 98
- 2012, Sierpień6 - 53
- 2012, Lipiec12 - 66
- 2012, Czerwiec11 - 139
- 2012, Maj12 - 152
- 2012, Kwiecień9 - 112
- 2012, Marzec3 - 34
- 2012, Luty9 - 71
- 2012, Styczeń8 - 93
- 2011, Grudzień8 - 78
- 2011, Listopad7 - 80
- 2011, Październik6 - 43
- 2011, Wrzesień11 - 128
- 2011, Sierpień10 - 77
- 2011, Lipiec12 - 103
- 2011, Czerwiec7 - 79
- 2011, Maj17 - 181
- 2011, Kwiecień12 - 176
- 2011, Marzec3 - 3
- 2011, Luty5 - 3
- 2011, Styczeń3 - 19
- 2010, Grudzień3 - 13
- 2010, Listopad4 - 8
- 2010, Październik4 - 13
- 2010, Wrzesień8 - 15
- 2010, Sierpień7 - 2
- 2010, Lipiec9 - 6
- 2010, Czerwiec12 - 28
- 2010, Maj7 - 21
- 2010, Kwiecień11 - 35
- 2010, Marzec3 - 3
- 2010, Luty2 - 1
- 2010, Styczeń6 - 4
- 2009, Grudzień5 - 6
- 2009, Listopad4 - 4
- 2009, Październik4 - 17
- 2009, Wrzesień6 - 19
- 2009, Sierpień10 - 6
- 2009, Lipiec5 - 9
Dane wyjazdu:
180.00 km
100.00 km teren
09:46 h
18.43 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona Cinder Cone
Harpagan 39
Sobota, 8 maja 2010 · dodano: 11.05.2010 | Komentarze 11
To nasz drugi Harpagan. Pierwszy był jesienią zeszłego roku. Wtedy była to całkowita porażka nawigacyjna, w tym roku już bardziej wiedziałem czego się spodziewać.
W zeszłym roku zajęliśmy coś koło 150 miejsca, więc w tym roku był nieskomplikowany plan, aby ten wynik poprawić, a najlepiej zmieścić się w pierwszej setce.
START – SZKOŁA PODSTAWOWA GDAŃSK OSSOWA
Inaczej niż jesienią. bo na jasno i na plusie. Trochę za lekko się ubrałem, ale nie chciałem targać ze sobą żadnych ciuchów, a prognozy przewidywały ok. 16C w ciągu dnia. Niestety nie do końca się sprawdziły i w sumie przez prawie cały rajd byłem lekko niedogrzany.
Reszta standardowo, czyli rozdanie map, start i nikt nie rusza, a kierowniczka pogania przez mikrofon :)
Przeglądamy mapę i wybieramy wariant północny. O tytuł Harpagana nie mamy na razie zamiaru walczyć, więc postanawiamy zaliczyć wszystkie tłuste punkty i co się da po drodze.
PK10 GÓRA DONAS - WIEŻA WIDOKOWA
czas od startu 30:18
Na pierwszy punkt tradycyjnie jedzie spory tłumek. Odpuszczam sobie nawigację, zwłaszcza, że jeden kolega jest ewidentnie miejscowy i nie tylko wie jak tam trafić, ale też którędy będzie lepiej. Jedziemy za nim i odbijamy punkt.
PK20 PUSTKI CISOWSKIE – SKRZYŻOWANIE DRÓG
czas od startu 133:34
Całkowita porażka nawigacyjna. Punkt pod samym nosem, a znalezienie go zajmuje nam ponad 100 minut. Na mapie wyglądało to prostO. Asfalt, szlak, droga wzdłuż rzeczki i rezerwat. W Realu okazało się, że szlaki są inne i w zupełnie innych miejscach, a dróg jest jakieś 30 razy więcej niż na mapie. Zjeździliśmy cały ten las wzdłuż i wszerz co jakiś czas łącząc siły z innymi grupami, które tak jak i my bezradnie krążyły po lesie. A ponieważ teren był mocno pofałdowany straciliśmy nie tylko strasznie dużo czasu, ale i sporo sił. Ostatecznie razem z całkiem dużą grupą odnajdujemy malowniczo położoną „dwudziestkę”
PK2 OKUNIEWO - POLANA
czas od startu 196:50
Prosto z dwudziestki jak po sznurku choć zupełnie inaczej niż na mapie :)
Nie wiem jak to możliwe, że potrzebowaliśmy aż godzinę na dotarcie tam. Chyba naprawdę byliśmy zmęczeni poprzednim punktem
PK18 WYSZECINO – ROZWIDLENIE DRÓG
czas od startu 250:01
Nawigacyjnie banalnie, ale po drodze sporo wzniesień. Przez Szemud i Cząstkowo prosto do Wyszecina.
PK4 LEWINO – PARKING, KURCHANY
czas od startu 285:58
Punkt zaliczony właściwie po drodze do szesnastki. Czyli zgodnie z założeniami na starcie.
Okolica ładna jak cholera. Lasy pagórki i jeziora.
PK16 KOLONIA – SKRZYŻOWANIE DRÓG
czas od startu 320:05
Długo się wahaliśmy czy nie jechać wpierw na czternastkę, ale coś nam ona „śmierdziała”. Zdecydowanie lepiej byłoby atakować ją od północy, bo od południa na mapie nie wiele widać, więc trzeba było ją zaliczyć w drodze z dwójki na osiemnastkę. Cóż. błąd. Szkoda punktu, ale czas goni, więc odpuszczamy i jedziemy do Koloni zaliczyć szesnastkę.
Znowu całkiem łatwo poszło.
PK7 CHMIELNO – DROGA
czas od startu 381:21
Cały czas na południe. Dla mnie bomba, bo od razu założyłem, że chcę na Kaszuby. Zaczęły się jeziora, górki urosły, a nawet słońce jakby nieśmiało wyjrzało zza chmur.
Punkt przy drodze na wąskim pasie lądu pomiędzy dwoma jeziorami. Rozzuchwalony sukcesami nawigacyjnymi nawet nie odliczałem odległości od zakrętu wychodząc z błędnego założenia, że i tak na niego wjadę. Na szczęście jakaś dobra duszyczka nas zawróciła jakiś kilometr dalej. Punkt owszem przy drodze, ale bardzo zmyślnie odsunięty tak, że jadąc od zachodu kompletnie go nie widać. To znaczy widać, tylko trzeba wiedzieć kiedy patrzeć, a do tego trzeba liczyć cały czas kilometry, a nie się obijać.
PK19 KOLAŃSKA HUTA, SKRAJ LASU
czas od startu 421:53
Po małej wpadce na siódemce tym razem pełna czujność i gotowość bojowa. Cały czas kontroluję, kierunek, odległości i punkty orientacyjne. Efekt… Mimo, że cała jadąca z nami grupa odłącza się od nas i skręca w lewo oraz usilnie namawia do tego też i nas, nie daję się przekonać. Ja po prostu WIEM, że to nie ta droga. Goro troszkę się waha oglądając się na resztę, ale moja pewność siebie chyba go przekonuje. Skręcamy 200m dalej, potem lekko pod górkę i zdobywamy punkt. I tak powinno być :)
PK 9 SOMONINO – ROZWIDLENIE, SKRAJ LASU
czas od startu 459:32
I znowu. Rozbawieni, rozluźnieni, upojeni sukcesem zawracamy i zajeżdżamy tą samą drogą. A można było jechać dalej i byśmy zaoszczędzili kilka minut. Ale nie ma tego złego.. przynajmniej jedziemy asfaltem. Do torów, potem za kościołem w prawo i ostra wspinaczka. Asfalt jak w górach i końca nie widać. Pilnuję licznika i dzięki temu po prawej w leśnej przecince dostrzegam smużkę dymu z ogniska. Koleś przed nami pojechał prosto i nie udało się go zawrócić. Kolejny punkt odbity
PK15 SKRZESZEWO – SKRZYŻOWANIE
czas od startu 512:03
W planach był PK13, ale relacja tych co na nim byli nas zniechęciła. Żeby dobrze na niego wjechać, trzeba by zrobić sporą rundkę i zaatakować od południa. Odpuszczamy i jedziemy na piętnastkę. Po drodze kusi jeszcze trójeczka. Jest tak blisko, ale już czujemy, że czasu mało. Lepiej skupić się na tłustszych punktach, które też wypadają po drodze do mety.
PK17 OSTRÓŻKI – AMBONA
czas od startu 534:50
Rzut beretem od poprzedniego i w zasadzie cały czas prosto. Zaliczony.
PK5 SULMIN – STARY CMENTARZ
czas od startu 602:13
Zaczynamy odczuwać zmęczenie i presję czasu. Jedziemy wzdłuż rzeki i zalewu. Pięknie jak cholera, ale ciężko jak w górach. Na deser chybotliwa kładka i stromy wąwóz. Punkt teoretycznie łatwy do znalezienia, przy drodze. pod linią wysokiego napięcia. W terenie okazuje się, że dróg w lewo jest więcej, a linie są dwie. Kręcimy się trochę po okolicy, aż zjeżdżamy do wsi. Tam zasięgamy języka i wracamy do lasu. Wskazówki miłej pani okazały się ostatecznie niezbyt pomocne, ale trafiamy na innego zawodnika brnącego przez pola pod linią, który nam pomaga. Odnajdujemy punkt, ale znowu tracimy sporo czasu i sił ciągnąc rowery na przełaj. W dodatku z punktu znowu wybieramy wariant na przełaj, żeby wrócić do drogi, którą już znamy. Okazuje się dalej niż nam się wydawało i do wsi wracamy naprawdę zajechani.
PK11 LEŹNO – SKRZYŻOWANIE DRÓG
czas od startu 645:32
Kruca bomba, mało czasu, a tu znowu błąd nawigacyjny. Zamiast prosto do trasy i do Leźna to odbijamy za bardzo na zachód i zwiedzamy jeszcze Niestopowo i Przyjaźń. W końcu jeszcze z jednym kolega, który się do nas podłączył docieramy do krajowej ”siódemki” i jedziemy na wschód. Objeżdżamy Leźno, wjeżdżamy w osiedle domów kilka przecznic dalej znowu udaje mi się dobrze odmierzyć odległość. Kolega mocno się zastanawiał nad jedną przecinką, ale ostatecznie zaufał mi i we trójkę wjeżdżamy na jedenastkę.
PK8 KLUKOWO – RUINY GOSPODARSTWA
Zegar tyka, ale ósemka jest w zasadzie w drodze do mety. Dojeżdżamy do wsi i wjeżdżamy między domy na pola. Ale zmęczenie daje już znać o sobie, a w dodatku zaatakował nas wielki pies. Chwila ucieczki, trochę kręcenia po polu bez patrzenia na kompas i totalne zagubienie. Rowery stanęły, bo koła zablokowała paskudna glina. Trochę ciągnąc, trochę pchając, a trochę niosąc je przez pola na przełaj idziemy w kierunku majaczących na horyzoncie innych zawodników. Punkt nie odnaleziony, rowery stanęły, a zegar tyka…
META
czas od startu 715:45
Udało nam się dotrzeć do jakiejś drogi. Okazuje się, że jesteśmy zupełnie gdzie indziej niż myślałem, w dodatku kompletnie pogubiłem strony świata.. Boczną asfaltową drogą docieramy do obwodnicy, wzdłuż której na szczęście idzie droga serwisowa. Przez Owczarnię kierujemy się na północ i to niewiarygodne, ale znowu źle odbijamy na węźle drogowym przy obwodnicy. Znowu nadrabiamy parę kilo, robi się też nerwowo z czasem. Kręcimy już dosłownie siłą woli. Dokoła mnie fruwają wielkie płaty błota odrywające się od kół, z tyłu sapie Goro. Też już ma dosyć. Wjeżdżamy w osiedle, a miejscowe dzieciaki wskazują nam gdzie jest szkoła. Wjazd na metę 4 minuty przed limitem czasu. Czyli jeszcze 4 minuty mogliśmy szukać w błocie tej ósemki ;)
Zajęliśmy miejsca 107 i 109 czyli prawie zgodnie z planem. No w każdym razie poprawiliśmy wynik z zeszłego roku.
I znowu było pięknie :)
W zeszłym roku zajęliśmy coś koło 150 miejsca, więc w tym roku był nieskomplikowany plan, aby ten wynik poprawić, a najlepiej zmieścić się w pierwszej setce.
START – SZKOŁA PODSTAWOWA GDAŃSK OSSOWA
Inaczej niż jesienią. bo na jasno i na plusie. Trochę za lekko się ubrałem, ale nie chciałem targać ze sobą żadnych ciuchów, a prognozy przewidywały ok. 16C w ciągu dnia. Niestety nie do końca się sprawdziły i w sumie przez prawie cały rajd byłem lekko niedogrzany.
Reszta standardowo, czyli rozdanie map, start i nikt nie rusza, a kierowniczka pogania przez mikrofon :)
Przeglądamy mapę i wybieramy wariant północny. O tytuł Harpagana nie mamy na razie zamiaru walczyć, więc postanawiamy zaliczyć wszystkie tłuste punkty i co się da po drodze.
PK10 GÓRA DONAS - WIEŻA WIDOKOWA
czas od startu 30:18
Na pierwszy punkt tradycyjnie jedzie spory tłumek. Odpuszczam sobie nawigację, zwłaszcza, że jeden kolega jest ewidentnie miejscowy i nie tylko wie jak tam trafić, ale też którędy będzie lepiej. Jedziemy za nim i odbijamy punkt.
PK20 PUSTKI CISOWSKIE – SKRZYŻOWANIE DRÓG
czas od startu 133:34
Całkowita porażka nawigacyjna. Punkt pod samym nosem, a znalezienie go zajmuje nam ponad 100 minut. Na mapie wyglądało to prostO. Asfalt, szlak, droga wzdłuż rzeczki i rezerwat. W Realu okazało się, że szlaki są inne i w zupełnie innych miejscach, a dróg jest jakieś 30 razy więcej niż na mapie. Zjeździliśmy cały ten las wzdłuż i wszerz co jakiś czas łącząc siły z innymi grupami, które tak jak i my bezradnie krążyły po lesie. A ponieważ teren był mocno pofałdowany straciliśmy nie tylko strasznie dużo czasu, ale i sporo sił. Ostatecznie razem z całkiem dużą grupą odnajdujemy malowniczo położoną „dwudziestkę”
W drodze na PK20© Niewe
Gdzie do cholery jest ten PK20?© Niewe
PK2 OKUNIEWO - POLANA
czas od startu 196:50
Prosto z dwudziestki jak po sznurku choć zupełnie inaczej niż na mapie :)
Nie wiem jak to możliwe, że potrzebowaliśmy aż godzinę na dotarcie tam. Chyba naprawdę byliśmy zmęczeni poprzednim punktem
PK18 WYSZECINO – ROZWIDLENIE DRÓG
czas od startu 250:01
Nawigacyjnie banalnie, ale po drodze sporo wzniesień. Przez Szemud i Cząstkowo prosto do Wyszecina.
PK4 LEWINO – PARKING, KURCHANY
czas od startu 285:58
Punkt zaliczony właściwie po drodze do szesnastki. Czyli zgodnie z założeniami na starcie.
Okolica ładna jak cholera. Lasy pagórki i jeziora.
PK16 KOLONIA – SKRZYŻOWANIE DRÓG
czas od startu 320:05
Długo się wahaliśmy czy nie jechać wpierw na czternastkę, ale coś nam ona „śmierdziała”. Zdecydowanie lepiej byłoby atakować ją od północy, bo od południa na mapie nie wiele widać, więc trzeba było ją zaliczyć w drodze z dwójki na osiemnastkę. Cóż. błąd. Szkoda punktu, ale czas goni, więc odpuszczamy i jedziemy do Koloni zaliczyć szesnastkę.
Znowu całkiem łatwo poszło.
PK7 CHMIELNO – DROGA
czas od startu 381:21
Cały czas na południe. Dla mnie bomba, bo od razu założyłem, że chcę na Kaszuby. Zaczęły się jeziora, górki urosły, a nawet słońce jakby nieśmiało wyjrzało zza chmur.
Punkt przy drodze na wąskim pasie lądu pomiędzy dwoma jeziorami. Rozzuchwalony sukcesami nawigacyjnymi nawet nie odliczałem odległości od zakrętu wychodząc z błędnego założenia, że i tak na niego wjadę. Na szczęście jakaś dobra duszyczka nas zawróciła jakiś kilometr dalej. Punkt owszem przy drodze, ale bardzo zmyślnie odsunięty tak, że jadąc od zachodu kompletnie go nie widać. To znaczy widać, tylko trzeba wiedzieć kiedy patrzeć, a do tego trzeba liczyć cały czas kilometry, a nie się obijać.
PK19 KOLAŃSKA HUTA, SKRAJ LASU
czas od startu 421:53
Po małej wpadce na siódemce tym razem pełna czujność i gotowość bojowa. Cały czas kontroluję, kierunek, odległości i punkty orientacyjne. Efekt… Mimo, że cała jadąca z nami grupa odłącza się od nas i skręca w lewo oraz usilnie namawia do tego też i nas, nie daję się przekonać. Ja po prostu WIEM, że to nie ta droga. Goro troszkę się waha oglądając się na resztę, ale moja pewność siebie chyba go przekonuje. Skręcamy 200m dalej, potem lekko pod górkę i zdobywamy punkt. I tak powinno być :)
PK 9 SOMONINO – ROZWIDLENIE, SKRAJ LASU
czas od startu 459:32
I znowu. Rozbawieni, rozluźnieni, upojeni sukcesem zawracamy i zajeżdżamy tą samą drogą. A można było jechać dalej i byśmy zaoszczędzili kilka minut. Ale nie ma tego złego.. przynajmniej jedziemy asfaltem. Do torów, potem za kościołem w prawo i ostra wspinaczka. Asfalt jak w górach i końca nie widać. Pilnuję licznika i dzięki temu po prawej w leśnej przecince dostrzegam smużkę dymu z ogniska. Koleś przed nami pojechał prosto i nie udało się go zawrócić. Kolejny punkt odbity
PK15 SKRZESZEWO – SKRZYŻOWANIE
czas od startu 512:03
W planach był PK13, ale relacja tych co na nim byli nas zniechęciła. Żeby dobrze na niego wjechać, trzeba by zrobić sporą rundkę i zaatakować od południa. Odpuszczamy i jedziemy na piętnastkę. Po drodze kusi jeszcze trójeczka. Jest tak blisko, ale już czujemy, że czasu mało. Lepiej skupić się na tłustszych punktach, które też wypadają po drodze do mety.
PK17 OSTRÓŻKI – AMBONA
czas od startu 534:50
Rzut beretem od poprzedniego i w zasadzie cały czas prosto. Zaliczony.
PK5 SULMIN – STARY CMENTARZ
czas od startu 602:13
Zaczynamy odczuwać zmęczenie i presję czasu. Jedziemy wzdłuż rzeki i zalewu. Pięknie jak cholera, ale ciężko jak w górach. Na deser chybotliwa kładka i stromy wąwóz. Punkt teoretycznie łatwy do znalezienia, przy drodze. pod linią wysokiego napięcia. W terenie okazuje się, że dróg w lewo jest więcej, a linie są dwie. Kręcimy się trochę po okolicy, aż zjeżdżamy do wsi. Tam zasięgamy języka i wracamy do lasu. Wskazówki miłej pani okazały się ostatecznie niezbyt pomocne, ale trafiamy na innego zawodnika brnącego przez pola pod linią, który nam pomaga. Odnajdujemy punkt, ale znowu tracimy sporo czasu i sił ciągnąc rowery na przełaj. W dodatku z punktu znowu wybieramy wariant na przełaj, żeby wrócić do drogi, którą już znamy. Okazuje się dalej niż nam się wydawało i do wsi wracamy naprawdę zajechani.
Mostek w drodze do PK5© Niewe
PK11 LEŹNO – SKRZYŻOWANIE DRÓG
czas od startu 645:32
Kruca bomba, mało czasu, a tu znowu błąd nawigacyjny. Zamiast prosto do trasy i do Leźna to odbijamy za bardzo na zachód i zwiedzamy jeszcze Niestopowo i Przyjaźń. W końcu jeszcze z jednym kolega, który się do nas podłączył docieramy do krajowej ”siódemki” i jedziemy na wschód. Objeżdżamy Leźno, wjeżdżamy w osiedle domów kilka przecznic dalej znowu udaje mi się dobrze odmierzyć odległość. Kolega mocno się zastanawiał nad jedną przecinką, ale ostatecznie zaufał mi i we trójkę wjeżdżamy na jedenastkę.
PK8 KLUKOWO – RUINY GOSPODARSTWA
Zegar tyka, ale ósemka jest w zasadzie w drodze do mety. Dojeżdżamy do wsi i wjeżdżamy między domy na pola. Ale zmęczenie daje już znać o sobie, a w dodatku zaatakował nas wielki pies. Chwila ucieczki, trochę kręcenia po polu bez patrzenia na kompas i totalne zagubienie. Rowery stanęły, bo koła zablokowała paskudna glina. Trochę ciągnąc, trochę pchając, a trochę niosąc je przez pola na przełaj idziemy w kierunku majaczących na horyzoncie innych zawodników. Punkt nie odnaleziony, rowery stanęły, a zegar tyka…
Glina everywhere !!!© Niewe
META
czas od startu 715:45
Udało nam się dotrzeć do jakiejś drogi. Okazuje się, że jesteśmy zupełnie gdzie indziej niż myślałem, w dodatku kompletnie pogubiłem strony świata.. Boczną asfaltową drogą docieramy do obwodnicy, wzdłuż której na szczęście idzie droga serwisowa. Przez Owczarnię kierujemy się na północ i to niewiarygodne, ale znowu źle odbijamy na węźle drogowym przy obwodnicy. Znowu nadrabiamy parę kilo, robi się też nerwowo z czasem. Kręcimy już dosłownie siłą woli. Dokoła mnie fruwają wielkie płaty błota odrywające się od kół, z tyłu sapie Goro. Też już ma dosyć. Wjeżdżamy w osiedle, a miejscowe dzieciaki wskazują nam gdzie jest szkoła. Wjazd na metę 4 minuty przed limitem czasu. Czyli jeszcze 4 minuty mogliśmy szukać w błocie tej ósemki ;)
Meta© Niewe
Zajęliśmy miejsca 107 i 109 czyli prawie zgodnie z planem. No w każdym razie poprawiliśmy wynik z zeszłego roku.
I znowu było pięknie :)
Kategoria RJnO
Komentarze
josiv | 17:54 środa, 12 maja 2010 | linkuj
Pogratulować taka odległość i tyle czasu na wyścig. Myślałem że zobaczymy się na Mazovi w Otwocku (tym razem zdążyłem na pociąg) ale widzę że ta impreza była znacznie ciekawsza, a Waypointa nie odpuszczę napewno zobaczymy się tam zobaczymy.
Qbuss | 12:08 środa, 12 maja 2010 | linkuj
Hehe, też mieliśmy z Luszim przyjemność z tym "wielkim psem" przy PK8 :P
Mlynarz | 07:32 środa, 12 maja 2010 | linkuj
Ja też czekam. :D
Po drodze chcę zahaczyć jeszcze o Bike Orient i może o Grassora. Na więcej w tym roku niestety nie mogę sobie pozwolić. :)
Po drodze chcę zahaczyć jeszcze o Bike Orient i może o Grassora. Na więcej w tym roku niestety nie mogę sobie pozwolić. :)
Mlynarz | 07:21 środa, 12 maja 2010 | linkuj
Ja również gratuluję poprawy wyniku!
Widzę, że Harpagan zaraża. :)
Pozdrawiam!
Widzę, że Harpagan zaraża. :)
Pozdrawiam!
Darecki | 18:53 wtorek, 11 maja 2010 | linkuj
Moje koło zyskało fotkę po lekkim otrzepaniu błota.
Gratuluję poprawy wyniku, ja niestety coraz gorzej :-(
Młode wilki wypierają starych geriatryków :-)
Gratuluję poprawy wyniku, ja niestety coraz gorzej :-(
Młode wilki wypierają starych geriatryków :-)
wschodnietriady | 15:55 wtorek, 11 maja 2010 | linkuj
Gratulacje! To był również mój 2-gi Harpagan. Mostek urokliwy też go uwieczniłem :-)
Komentuj