Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
146.00 km 90.00 km teren
08:27 h 17.28 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bike Orient Łódź

Sobota, 26 czerwca 2010 · dodano: 27.06.2010 | Komentarze 4

Na tegoroczny Bike Orient wybrałem się z Jankiem. Reszta ekipy wymiękła z powodów różnych, najczęściej błahych. Postanowiliśmy „załatwić” sprawę w jeden dzień. A więc pobudka o 5:00, ustawka w Babicach 6:00, przyjazd do bazy rajdu 8:00.
Na czas, na miejsce, na pewno :)
Na miejscu rejestracja, wyżerka, złożenie do kupy tych wszystkich gadżetów walających się po samochodzie i pogaduchy ze znajomymi. Spotkałem Damiana i ustaliłem z nim kolejność na mecie. Niech ma ;)

W tym roku rajd został podzielony na trzy etapy.
Etap 1.
71 km po Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich. 9 punktów kontrolnych + odcinek liniowy. Dla mnie kompletna nowość, nigdy nie jechałem w takiej formule i nie do końca kumałem jak ma to wyglądać, ale poszło nieźle. Było trochę kręcenia, ale ostatecznie nie ominęliśmy żadnego punktu. Generalnie cały pierwszy etap przejechaliśmy w zasadzie bezbłędnie. Albo był tak łatwy nawigacyjnie, albo to efekt naszej współpracy z Jankiem.
Albo jedno i drugie :) W każdym razie było pięknie. Pod koniec etapu podłączył się do nas jeszcze Grzegorz i jechał z nami w zasadzie już do końca.
Bike Orient 2010 - któryś z PK, nie pamiętam który :) © Niewe

Bike Orient 2010 - polna droga © Niewe


Etap 2
25 km po Lesie Łągiewnickim
Kolejny zaskok. Dostaliśmy mapki w skali 1:15000, trochę trwało zanim sobie poprzestawiałem w głowie i mogłem odliczać kilometry. Na tak małym obszarze organizatorzy upchali aż 13 punktów kontrolnych. Zaliczyliśmy 8 z nich i odpuściliśmy te na północy, bo zaczęło się robić krucho z czasem. W każdym razie mimo moich początkowych obaw, że w lesie gęsto pociętym drogami, dróżkami i ścieżkami ciężko będzie nawigować znowu szło jak po sznurku. I oczywiście znowu było pięknie.
BO2010 - rysujemy sobie trasę etapu drugiego. Zdjęcie pożyczone ;) © Niewe


Etap 3
75km w okolicach Zgierza.
Od razu zakładamy, że nie jedziemy wszystkiego, bo nie ma na to szans. Wybieramy 6 punktów kontrolnych i napieramy. I zaczęło się… pierwsza i w zasadzie jedyna porażka nawigacyjna w tym rajdzie. Cholerny PK30. Obłaziliśmy całe wzgórze i jego okolice, tracąc na to jakieś 40 minut i ostatecznie nie znajdując punktu :/ Tego to nie lubię. Z analizy śladu widzę, że w zasadzie chodziliśmy po nim, ale nie udało się odnaleźć lampionu. Porażka. Ale trzeba przyznać, że w pięknych okolicznościach przyrody. Z tej góry roztaczał się naprawdę ładny widok na okoliczne lasy.
Reszta punktów w zasadzie bez problemu. Na PK29 w starej cegielni spotykam znowu Damiana i pomagam mu znaleźć punkt, bo szukał na złym wzgórzu ;)
Ruszamy w stronę PK32 i mimo wybrania dwóch różnych wariantów dojazdu, spotykamy się znowu przed punktem. Damian podbija kartę pierwszy, a ja czekam aż odjedzie te 100m i dopiero ruszam. W końcu obiecałem mu, że go przepuszczę w drodze na podium ;)
Zaliczamy jeszcze PK36 i niejako po drodze PK31 i zaczyna się wyścig z czasem. Do zamknięcia mety zostało na jakieś 15 minut, a do pokonania dwa osiedla pod Zgierzem i kawał lasu. Jedziemy na czuja. Janek co minutę ponurym głosem odczytuje ile nam zostało, ja próbuję jakoś się odnaleźć w gąszczu osiedlowych uliczek, z tyłu próbuje nas nie zgubić Grzegorz. Były emocje :) Na metę wpadamy dwie minuty przed limitem. Jest dobrze.

Na mecie ognicho, kiełbasa, pyszna herbatka i nowe znajomości. Poznałem kilku kolegów z Legionowa, kilku z Łodzi, a przede wszystkim poznałem pewną interesującą i przemiłą bikestatowiczkę, przed którą podjąłem, mam nadzieję udaną, próbę roztoczenia swojego naturalnego uroku osobistego. Nie napiszę kto to, ale podpowiem, że jej pies jeździ czasem na hulajnodze ;) Pozdrawiam

BO2010 - ognicho i kiełbachy na mecie © Niewe


To była pięknie spędzona sobota.
Dobrze mi się jeździ z Jankiem. Może trzeba pomyśleć o Odysei :)
Kategoria RJnO



Komentarze
Sympatyk | 07:26 wtorek, 6 maja 2014 | linkuj Witam Serdecznie,gdzie jest taka piękna polna droga jak na drugiej fotce, bo chętnie bym się wybrał. Pozdrawiam :)
Niewe
| 06:36 wtorek, 29 czerwca 2010 | linkuj Anonimowa tchórzyco ;): 10. lipca jest orient w Mławie. Może niech się sierciuch wdraża ;)

Josiv: Zerkam na ślad i nie mogę uwierzyć, że nie zrobiliśmy tej trzydziestki. Wrrr..
josiv
| 14:21 poniedziałek, 28 czerwca 2010 | linkuj Wyścig był gruby :), przede wszystkim było to dobre, że mało asfaltów i dużo terenu. Ponuro odliczałem minuty do zamknięcia meta bo do ostatnich 10 minut nie wierzyłem w to że zdążymy ale nagle zobaczyłem taką mała, tyci szansę i okazało się że ba.... z 2 minutami zapasu byliśmy na mecie, w 1/3 stawki :)

Agrrrr ta 30'ka będzie mnie długo męczyła.
Anonimowa tchórzyca ;) | 13:35 poniedziałek, 28 czerwca 2010 | linkuj Przez ten rok bede trenowac jego orientacje w terenie i wykupie mu pakiet startowy na BO 2011, jak na hulajnodze umie jezdzic reszta to formalnosc, kask tez juz przymierzal, Buciak wiecej na pudle nie stanie ;) Pozdrawiam ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa yodwo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u