Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
71.20 km 35.00 km teren
03:20 h 21.36 km/h:
Maks. pr.:49.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Się pojechało, to wypada i wrócić

Niedziela, 1 maja 2011 · dodano: 01.05.2011 | Komentarze 3

W zasadzie tytuł powinien brzmieć "Śniadanie mistrzów", bo śniadanie było rzeczywiście mistrzowskie. Głód węglowodanów po wczorajszej wycieczce i integracji był spory. Na tyle spory, że na śniadanie były trzy kiełbasy z ogniska, trzy jajka na twardo, pasztet, sałatka, cztery Perły i szampan :)
Potem drzemka i beatyfikacja czy cuś w telewizorze. Telewizor był super bo 4D. Cztery, bo nie dość, że trójwymiarowy (trzeba było przymykać jedno oko żeby obraz łapał ostrość) to jeszcze śmierdział na kilometr :) Beatyfikacja też była super. Nie przypuszczałem, że sztywny spektakl z udziałem bandy dewiantów w fikaśnych strojach może być tak zabawny, ale w tym towarzystwie okazało się to możliwe.
Niemniej...
Jak już się zregenerowaliśmy i przeczekaliśmy deszcze niespokojne, wyskoczyliśmy pośmigać po wąwozach.
Jeden z wąwozów w Kluczborku © Niewe


Jeden był tak czadowy, że go zrobiliśmy dwa razy. Na więcej nie starczyło czasu.
Dalej w planach był obiadek w knajpie.
Swoją drogą stanowiliśmy niezły zestaw. Dwoje ludzi z ogromnym psem, dwoje z malutkim dzieckiem i dwóch brudasów z brudnymi rowerami. I co? I tylko rowerów nie chcieli wpuścić na salę. Pies znalazł sobie miejsce pod stołem, dziecko na ręku u matki, a rowery musieliśmy ukrywać za budynkiem.
Nafutrowani jak należy ruszamy do Puław w kierunku żelaznej drogi, którą udam się na zasłużony odpoczynek do domu.
Lubię podróżować koleją. Świat jakoś inaczej wygląda z perspektywy pociągu i zawsze poznam kogoś fajnego. Tym razem była to interesująca para, gdzie on śmigał góralem, a ona holendrem i jak oboje zgodnie przyznali wyprzedza go na zjazdach :) oraz totalny świr, który wracał akurat z jakiegoś zlotu takich samych świrów co sami produkują rowery. Gościu ma łącznie w domu 22!! różne rowery w tym także i takie, które po opuszczeniu specjalnej wajchy ocierają ramą lub pedałami o asfalt i krzesają iskry. Czad :)

Mniej czadowa była niespodzianka jaka mnie czekała po wyjściu z dworca w Warszawie. Kurde 3 stopnie, dobrze, że na plusie.
Zmarznięty i przysypiający napieram asfaltem do domu. Odpuszczam już sobie Kampinos na dzisiaj :)
Kategoria Na luzie, PKP



Komentarze
CheEvara
| 11:19 piątek, 6 maja 2011 | linkuj W ogóle on, ten spust mnie nie dziwi, bo ja mam dokładnie takie wchłanianie, jeśli chodzi o piwo. I MONTE :D
Niewe
| 11:13 piątek, 6 maja 2011 | linkuj Wszystko ja. Tylko szampanem się podzieliłem, a właściwie podzielono się ze mną.
Ma się ten spust, co? ;)
CheEvara
| 11:09 piątek, 6 maja 2011 | linkuj ,,Głód węglowodanów po wczorajszej wycieczce i integracji był spory. Na tyle spory, że na śniadanie były trzy kiełbasy z ogniska, trzy jajka na twardo, pasztet, sałatka, cztery Perły i szampan :)'' - najwięcej węgli z tego zestawu miało chyba to ognisko, z którego wyjęliście kiełbaski :D
A tak w ogóle, to... trzy kiełbaski na Was dwóch, czy Ty trzy kiełbaski, a Radek trzy jajka? Bo że cztery Perły i szampan to Ty, to akurat wiem :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa oryna
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u