Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
76.77 km 72.00 km teren
03:42 h 20.75 km/h:
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mazovia Legionowo

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 15.05.2011 | Komentarze 8

Coś wczoraj zeżarłem (mam nadzieję, że nie to kocie żarcie) co mi zaszkodziło porządnie. W każdym razie większość soboty spędziłem na "rozmowie z Bogiem przez wielki biały telefon". Efekt nie był trudny do przewidzenia, rano na starcie w Legionowie, w moim żołądku radośnie chlupotał tylko serek wiejski, który udało mi się zjeść w samochodzie i trochę wczorajszej whiskey :) Słaby podkład jak na giga, ale musi wystarczyć.
Na miejscu są wszyscy. Jest Che, która jest zajebista :) jest Paweł, Marcin, Radek i Jacek, który zresztą machał do nas na Modlińskiej, ale wtedy go zlekceważyliśmy. Teraz już nie mogliśmy :)
Atmosfera jak zwykle czadowa.
No i jest pogoda taka jak lubię czyli mżawka. Kurde jak ja lubię mżawkę.
Co nie zmienia faktu, że na maratonie zaliczyłem prawdziwy zgon. Nie od razu of kors. Na początku jechało mi się całkiem fajnie. Trzymałem się swojego sektora, starałem się nie kozaczyć, aczkolwiek parę razy jednak to ja robiłem za lokomotywę, jednak pustka w żołądku coraz bardziej dawała mi się we znaki. W okolicach 35.km zdechłem. Zwyczajnie. Zacząłem sobie wizualizować jakieś kotlety przykryte ananasem i serem i do tego frytki. Dużo frytek. O browarze nawet nie wspominam, bo wiadomo, że na dobry kotlet to trzeba poczekać, a czekać na sucho to obraza dla kucharza. W każdym razie zdechłem. Wyprzedził mnie nawet jeden z Nowaków z Gerappa, który z tego co kojarzę jechał z ósmego sektora. Fok!
I tak sobie męczyłem ten maraton aż wreszcie w okolicach 55km czyli już na giga dostrzegłem w oddali jakiegoś zawodnika (bo na giga oczywiście pustki) i się obudziłem. Zacząłem nareszcie kręcić jak należy i po jakimś czasie go doszedłem i objechałem z fasonem :) W sumie jeszcze dwóch objechałem już na giga, co nie zmienia faktu, że wykręciłem żałosny wynik i doprawdy nie wiem jak awansowałem do piątego sektora.
Tuż przed metą drogę przebiegła mi wiewiórka stąd taka strata do Radka, Gora i Che ;)
Aaaa no i jeszcze... kurde Zamana pod pretekstem załamania pogody (jak można mżawkę nazwać załamaniem?! Załamka to jest lampa i powyżej 20 stopni) skrócił trasę. W efekcie jadąc giga jechało się trzy razy to samo.
Ja wiem, że te lasy są ładne, że fajne single i w ogóle. Ale trzy razy w ciągu trzech godzin to jednak przegięcie. Wiało nudą. W myślach układałem już jakieś kalambury i grałem w inteligencję, ale z sobą samym to jednak zawsze przegrywam :)
Żeby to była jakaś plaża nudystów "nur fur Frauen" to rozumiem, mogę jechać 24h, ale trzy razy napieprzać po tym samym lesie to jednak przegięcie.

Na mecie poznaję osobiście Fascika (zajebisty gość ;) i Monikę. Che z Moniką wyraźnie nadają na tych samych falach. Tych samych co moje :) Po pierwsze jednak primo jestem tu autem, po drugie primo ekipa Moniki napiera na powrót, więc integrację trzeba przełożyć na inny termin. Co by nie było widzę jednak w oczach Moniki ten charakterystyczny żal za spożyciem. Myślę więc, że to porządna kobitka tylko wpadła w złe towarzystwo ;)

Tylko ja zachowuję należną powagę chwili © Niewe
Kategoria Zawody



Komentarze
mtbxc
| 07:42 środa, 18 maja 2011 | linkuj Proste. Tych co nie nie chcieli sobie rzygnąć:) Pudło mamy gwarantowane:)
Niewe
| 07:13 środa, 18 maja 2011 | linkuj mtbxc: Kogo proponujesz do jury?
Fascik: Z pewnym zażenowaniem muszę przyznać, że był na tym maratonie taki moment, że poważnie rozważałem zejście z trasy i trwałe oznaczenie terenu :)
emonika: Sam mam czasem problemy z czytaniem tego. Zaglądanie tutaj grozi trwałymi zmianami w mózgu, bezsennością, alkoholizmem i Monteholizmem. Zaglądasz na własną odpowiedzialność. To tak na wypadek wytoczenia mi procesu z powództwa cywilnego ;)
emonika
| 19:36 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj Was się nie da nie czytać :D
Świetna relacja, a te komentarze..... no coment :))

.. co by nie było najpóźniej na harpie się zintegrujemy :) i już nie będę rzucała żadnych "żalowych" spojrzeń :)
mtbxc
| 13:55 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj Niewe, mogliśmy se rzygnąć grupowo. Zrobilibyśmy konkurs na pawia sezonu.
CheEvara
| 11:41 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj Tym bardziej, że ON NIE CHCIAŁ Z NAMI ŚWIĘTOWAĆ!!! SODOMIA I GOMORIA I GOMUŁKA! :D
Niewe
| 11:35 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj Do tego jeszcze zajebiste rowery, zajebisty browar w kasku, zajebista pogoda.
Tylko Goro tu nijak nie pasuje ;)))))
CheEvara
| 11:23 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj Na zdjęciu ja jestem zajęta UKRYWANIEM PIWA ZA KASKIEM:D

No i widzisz, ja zajebista, Fascik zajebisty... RODZINA!:))))))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa opnal
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u