Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
143.27 km 65.00 km teren
06:35 h 21.76 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:326 m
Kalorie: 5073 kcal

Waypointrace 2011

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 31

Nie jest dobrze, nie jest dobrze...
To pierwsze co usłyszałem rano. A mówił to Goro człapiący po kuchni w poszukiwaniu płynów koniecznie mokrych :)
Rzeczywiście wczorajsze szykowanie rowerów troszkę się przedłużyło i odczuwamy teraz tego skutki. Czyli jak zwykle.
Szamiemy co kto lubi i sapiąc, bekając i popierdując jak emeryci jedziemy powoli do Pruszkowa. Dawno tam nie byliśmy :)

START
A na starcie to co lubię. Kupa znajomych, w tym wielu takich z którymi się dawno nie widziałem, a widzieć bardzo lubię. Zaczynam ich zaniedbywać przez ten rower, muszę coś z tym zrobić, ale jeszcze nie wiem co.

Punktualnie o 10:00 następuje wielkie map rozdawanie i flamastrem po nich rysowanie :) Wstępnie wygląda na to, że moja koncepcja trasy pokrywa się z koncepcją Radka, a Janek i Goro decydują się jechać za nami. Ruszamy więc we czterech.

PK1: Kanie - kępa drzew na łące
Radek jako miejscowy obejmuje prowadzenie i sprawnie skrótami wyprowadza nas do torów wukadki, wzdłuż których jedziemy na hmm... południe. A "hmm..." jest dlatego, że orgi aby uatrakcyjnić rozrywkę obrócili mapę o ok. 45 stopni i północ nie jest na północy, a południe zupełnie przeciwnie, ale nie na południu takoż. Jeszcze parę razy się dzisiaj na tym przejadę.
W każdym razie na dobry początek z torów wjeżdżamy/wchodzimy w pokrzywy po szyję, a chwilę potem w śmierdzące szambem bagno po kolana. Jak miło :)
Jedziemy przez podmokłą łąkę, ale punktu nie widać. Nagle z krzaków po prawej wyskakuje dwóch harcerzy, łapią się za głowy, wracają w krzaki i wyskakują z nich ponownie, ale już z lampionem i stacją do zapisu danych. Zaspało im się chyba :) Radek podbija chipa jako pierwszy, a mi coś nie chce zadziałać i robi się straszny korek.

PK13: Olesin - ambona myśliwska
Z poprzedniego punktu ruszam tuż za Radkiem, a na plecach czuję oddech Janka. Jedziemy wzdłuż smródki i nagle Radek odbija na jakieś resztki palet rozrzucone w bagnie i przebiega na drugą stronę. Chwilę się waham, bo mam inną koncepcję, ale dochodzę jednak do wniosku, że tak blisko Pruszkowa to Radek nie może się mylić i biegnę za nim. Jak się odwracam to za mną jest pusto. Nie ma Gora, nie ma Janka. Widać musieli odbić do lasu. Nie spotkałem ich już do mety.
Dojeżdżamy do szosy i Radek zaczyna gonić jak szalony. Daję mu co jakiś czas zmiany, ale mam świadomość, ze nie wytrzymam takiego tempa przez cały rajd.
Na punkt najeżdżamy bezbłędnie, bo też po prawdzie nie było tam za bardzo gdzie się zgubić.

PK11: Łąka
Ja nie wiem gdzie tam orgi znalazły łąkę. Punkt był perfidnie schowany w zagajniku i znaleźliśmy go tylko dlatego, że jeden z harcerzy nieopatrznie wychylił z krzaków swój harcerski łepek i Radek go wypatrzył :) No ale żeby nie było że to przypadek, to muszę nadmienić, że wypatrywaliśmy w dobrym miejscu po odliczeniu dobrej ilości kilometrów od ostatniego zwrotu :)
Ale to nie jedyna perfidna zagrywka orgów, jak ja ich za to lubię :) W komunikacie startowym podano, że na PK11 podana będzie lokalizacja bonusowego punktu trzynastego, którego zaliczenie będzie dawało premię czasową w wysokości 30 minut. Nie doceniliśmy z Radkiem perfidii orgów i błędnie założyliśmy, że pewnie ten bonus będzie gdzieś na drugim końcu globusa, więc im wcześniej poznamy jego lokalizację tym łatwiej będzie nam go wpleść w naszą trasę.
Ale nieeeee..!
Żeby zaliczyć bonusa musielibyśmy się wrócić. Gdybyśmy robili trasę w drugą stronę to miałoby to sens, ale tak wychodzi nam z obliczeń, że stracimy na to pół godziny i w najlepszym razie wyjdziemy na zero. Wrrr...
Odpuszczamy i jedziemy w stronę PK10
A w ogóle to byliśmy na tym punkcie pierwsi :)

PK10: Grzmiąca - mostek
Wracamy z Radkiem do trasy Katowickiej (o dziwo w tym roku nie jest wykreślona na mapie jako zakazana) i przemieszczamy się dalej na południe w kierunku czegoś co nazywa się Grzmiąca. Aż mi się Goro przypomniał z poranka ;)
Skręcamy we właściwą drogę, ale na kolejnym rozstaju dróg trochę głupiejemy. Na mapie, która jest w tym miejscu jakąś dziwną wklejką z innej mapy powinna być droga, a w rzeczywistości znika w krzakach. Robimy zatem coś czego na żadnym jeszcze oriencie nie robiłem. Zerkamy na mapę w nawigacji. Dziwnie się z tym czuję, no ale jak dozwolone to dozwolone. W każdym razie "Nie lubię to". Mapka w Garminie jest licha, ale wynika z niej że jesteśmy mniej więcej tu gdzie być się spodziewamy. Atakujemy więc krzaczory i rzeczywiście po chwili docieramy mostku.
Kolejny punkt zaliczony.

PK9: Many - skrzyżowanie ścieżki ze strumieniem

Te okolice znam z zeszłorocznego rajdu. To tu stoi mój ulubiony znak, którego foto popełniłem właśnie wtedy, a załączam i dziś bo warto :)
Time is many © Niewe

Strasznie mnie to bawi :)
Tacy rozbawieni popełniamy nasz pierwszy większy błąd nawigacyjny i przejeżdżamy parę kilo za daleko dojeżdżając aż do kolejnej wsi. Szybka nawrotka i szukamy właściwego skrętu do lasu. Po drodze orientuję się (w końcu to rajd na orientacje, więc pora najwyższa), że zgubiłem swój litrowy bidon z niebieskim piciem. Bidon nie jest wart zbyt wiele, ale picia szkoda, będzie potrzebne dzisiaj.
Podłączył się też po drodze do nas jakiś czas temu zawodnik z numerem 100 i zawija za nami. Wjeżdżamy do lasu, odmierzamy dystans i węszymy za punktem. Jak zwykle odnajduje go Radek, ja węszyłem o jakieś 30 metrów za wcześnie. Punkt umieszczony w błocku, a wokół komary wielkości wróbli. Spadamy czym prędzej stamtąd.

PK12: Krakowiany - w wąwozie.
Wąwóz też znam z zeszłego roku. Tym razem jednak jest nowość. Punkt jest oznaczony jako odcinek liniowy, bez precyzyjnego opisu lokalizacji. Trzeba jechać po śladzie, aż się odnajdzie. Fajnie :)
Z PK9 Radek wyjeżdża w lewo, a ja w prawo. Mam inną koncepcję dojazdu na ten punkt, więc tu nasze drogi się rozchodzą. Zawodnik numer 100 wybiera mnie :) Dobrze, będzie miał mi kto dawać zmiany na asfalcie, zwłaszcza że przed nami około ośmiokilometrowy przelot. Niestety kolega jest coś mało wyrywny do prowadzenia :/
Skręcamy w stronę wąwozu bezbłędnie i w połowie jego długości spotykamy jadącego z naprzeciwka Radka, który właśnie podbił punkt :)
Chipujemy i nawrotka.

PK8: Michrów - mogiła
Jakoś nie pamiętam tego punktu. Wiem tylko, ze po drodze był przejazd przez bród prosto w głęboki piach. To dorżnęło mi napęd i już do końca dnia będzie dramatycznie rzęził.
W każdym razie jakoś łatwo przyszedł ten punkt.

PK7: Łoś - skraj bagna, koniec ścieżki

Znowu długi przelot po asfalcie. Kolegę "100" trzeba cały czas zachęcać do zmian :/ Do punktu docieramy bezbłędnie. Z naprzeciwka znowu wyskakuje Radek. Ma coraz większą przewagę. Po opisie punktu spodziewałem się błotnej masakry, ale jako że nadjeżdżamy z właściwej strony nie ma tragedii.

PK6: Bogatki - kępa drzew nad Jeziorką
Z poprzedniego punktu wylatuję jako pierwszy, nadaję ostre tempo i za chwilę już jestem sam. Chyba miałem na to dzisiaj ochotę, bo jakoś mnie to cieszy :)
Zjeżdżam do lasu w stronę rzeki i zaczyna się to na co czekałem, liczyłem, nadzieję miałem. Zaczyna się brodzenie :) Rozległe podmokłe łąki, a w nich zagłębienia w których bagno mam po kolana, a wodę po pieluchę. Lubię to :)
Rower biorę na plecy i nacieram na azymut. Punkt schowany w kępie nad samą wodą, ale wokół kręcą się harcerze, więc nawet nie muszę specjalnie nawigować.
Kolejne zaliczenie :)

PK5: Baszkówka - opuszczone stawy hodowlane, grobla
Popełniam pierwszy poważny i chyba największy dzisiaj błąd. Zamiast przejść wpław przez Jeziorkę i dotrzeć do asfaltu, "jadę" dalej wzdłuż rzeki. Tracę bardzo dużo czasu i bardzo dużo siły. Już wiem, że mam dużą stratę do Radka, bo jestem przekonany, że on wybrał wariant "rzeczny". Do punktu dojeżdżam w zasadzie bezbłędnie tyle, że między nim (tym punktem), a mną jest jeszcze rów opaskowy. Jadąca w pobliżu dziewuszka wskakuje do niego odważnie i wychodząc krzyczy mi żebym uważał, bo jest głębszy niż na to wygląda. No i kurde był jeszcze głębszy niż ona krzyczała, że wygląda, a nie wyglądał, a był :) Czy to jest jasno napisane?
W każdym razie wody to tam może i nie było za dużo, ale bagno jak w rowie.

PK4: Władysławów - drzewo - pomnik przyrody (dojazd od północnego zachodu)
Nie analizowałem jeszcze swojego śladu, ale wyjeżdżając z piątki coś musiałem pokręcić, bo dziewuszka którą zostawiłem tam wpatrzoną w mapę stoi teraz na skrzyżowaniu 100m przede mną. Cholera znowu nadrobiłem drogi
Po drodze dzwoni do mnie brat i pyta się czy byłem na czwórce, bo on krąży wokół niej już pół godziny i nic.
Dziwne, jak podjechałem to nie było nikogo, ale mimo tego, że początkowo wjechałem o jedna przecinkę za wcześnie to właściwie bez żadnego problemu znajduję punkt.

PK3: Las Sękociński - ambona myśliwska
Z czwórki wjeżdżam do lasu i znowu żałuję, że nie ma ze mną Radka. Niedawno z nim tędy jechałem w drodze do Kazimierza, ale sam kompletnie się tu gubię w plątaninie ścieżek wyjeżdżonych przez quady i enduro. Kierując się wskazaniami kompasu udaje mi się w końcu dotrzeć do zabudowań w Łazach i dalej już bezbłędnie odnajduje punkt przy ambonie. Znowu jednak straciłem chwile na nawigację.

PK2: Komorów - na ścieżce wzdłuż strumienia
Wygląda na to, że będę miał komplet. Mam godzinę zapasu i ostatni punkt w zasadzie w drodze do mety. Z tej radości na błotnistej drodze obok Maximusa wyprzedzając liczne grupki jadących powoli w kierunku mety sakwiarzy pędzę przez błota i kałuże :) Zachowuję jednak odpowiednią czujność i zaraz za mostkiem wbijam się w łąki. Odmierzam kilometry i coś mi się nie zgadza, ale wychodzę z założenia, że punktu nad rzeką ominąć nie mogłem więc jadę dalej. W końcu JEST!
Mój kochany, ostatni punkcik kontrolny. Mam komplet :)

META
Pędzę na czuja między zabudowaniami Komorowa, częściowo po trasie którą kilka godzin temu wyprowadzał nas Radek. Na ostatniej prostej do mety zza placów wyskakuje mi jakiś zawodnik i pierwszy wjeżdża na metę. No bywa.
Radek czeka na mnie już pół godziny. Oczywiście też ma komplet.
Jestem cholernie zadowolony choć wygląda jakbym spał :)
Drzemka na mecie © Niewe

Podczas rajdu przejechałem 117,32km w czasie 5:22.
Ponieważ trasa miała mieć optymalnie powyżej 100km to widzę, że wyszło mi to całkiem nieźle. Miejsca jeszcze nie znam, bo orgi cały czas nad tym pracują. Chyba jest jakieś zamieszanie.
UPDATE 30.05:
Wygląda na to, ze jestem DZIEWIĄTY :)

PODSUMOWANIE
Czas skorzystać z genialnego cateringu i poudzielać się towarzysko. Ze względu na obecność kategorii Family na Waypointrace panuje specyficzna atmosfera, którą bardzo lubię. W tym roku udało mi się namówić do startu z dzieciakami przynajmniej trójkę swoich znajomych, z którymi dzięki temu mogę sobie teraz posiedzieć nad wodą, pogadać, powymieniać wrażeniami.
Jest nawet moja ulubienica, mała Drzewkowa :)
Przyszła rowerzystka :) © Niewe


Ale najpierw po browarki do sklepu. Regeneracja być musi :)

PODSUMOWANIE 2
Bo lubię podsumowania :)
To niesamowite jak na płaskim Mazowszu, w teoretycznie nieciekawej okolicy budowniczy trasy potrafił umieścić tyle ciekawych punktów, których znalezienie pozwalało zwiedzić wiele naprawdę ciekawych miejscówek, które normalnie omijam obojętnie nie wiedząc, że istnieją. Wielki szacun dla niego. Pozdrawiam

[wstaw]http://www.waypointrace.pl/mapa/#139[wstaw]
Kategoria RJnO



Komentarze
Niewe
| 07:10 środa, 1 czerwca 2011 | linkuj Pozamiatałeś :)
puchaty
| 05:42 środa, 1 czerwca 2011 | linkuj Chędożycie aż hełszcze!
kosma100
| 21:32 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Azaliż Dzidzia jest THE BEST OF DZIDZIAS :-)
Niewe
| 21:27 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Banda psycholi, a ja takie ładne zdjęcie takiej ładne dzidzi wstawiłem.
Nie macie świętości :)
Zaiste i a zaliż se to.
theli
| 21:17 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj http://www.youtube.com/watch?v=bfmZn1Noo_s ;)
kosma100
| 21:14 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Azaliż spoko...
A zaliż spoko ;-)
Niewe
| 21:10 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Zaiste spoko ;)
Niewe
| 21:10 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Czyli nawet się nie obudzę. Eee... to spoko ;)
kosma100
| 21:01 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Oj oj oj ze słowotwórstwa i przetwórstwa byłam cienka (prawie tak cienka jak ostatnio na WPR2011)... ;-)

Niewe... nie niepokój się... obcy ma ze sobą wazelinę, WD40, Finishline ;-) Finishline na sucho i na mokro ;-)
Niewe
| 20:53 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Niepokoi mnie trochę ta wizja, że obcy będzie podniecony, a ja śpię :)
A wespnie zaiste fajnym wyrazem jest ZATEM go użyłem.
Swoją drogą "zaiste" i "zatem" to są dopiero słowa.
kosma100
| 20:47 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj __________POZA HISTORIĄ O OBCYM________
Swoja drogą "wespnie się" zaj*** wyraz ;-)
kosma100
| 20:41 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj "Browar!" pomyśli z lekkim podnieceniem... rozejrzy się wokół, niestety zobaczy tylko puste butelki i puste, pogniecione puszki...
Ech...
Niewe
| 20:31 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj ...a jak już dotrze do tej południowo wschodniej sypialni, to wespnie się po nodze łóżka do góry, spojrzy na chrapiącego Niewego, następnie rozejrzy się wokół, ciężko westchnie i powie cicho do siebie: o matko, ale tu burdel i jak wali browarem.
;)
kosma100
| 20:27 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj TO żyje!!!
Gdy zmrok zapadnie, TO wyciągnie swoje macki poprzez korek w bidonie, zaprze się o koszyk by wycisnąć się z objęć koszyka.
Z hukiem spadnie na podłogę... ale Niewe nie usłyszy... niepasteryzowany Kasztelan skutecznie znieczula zmysły...
Następnie TO wyciągnie kompas i ustali kierunek na południowy wschód (tam mieści się sypialnia Niewe'go), schowa kompas do jednego z dziesięciu otworów gębowych (tego jednego bez zębów) i będzie się posuwał (sic!) na azymut w kierunku chrapiącego Niewe'go...
josiv
| 13:03 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj A to ten bidon niebieskiego siuwaksu co żeśmy rozlewali na mecie, co było by na powrót :) no to już wiem dlaczego był pełen :D
theli
| 13:00 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Szukaj pozytywów - mogło sfermentować :)
Niewe
| 12:51 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Teraz to już na serio lepiej go nie dotykać, bo oczywiście go nie umyłem i wisi w rowerze cały czas załadowany. Jakby nie patrzeć trzeci dzień. Mogło narodzić się życie :)
theli
| 12:42 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Cholera wie co tam za koks był w tym bidonie :) Lepiej było go nie dotykać ;)
Niewe
| 12:35 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Aż sobie sam to jeszcze raz przeczytałem w nadziei, że i mnie to zachęci do wdrapania się na rower w ten upał. Ale chyba jednak też dzisiaj pozostanę tylko przy czytaniu :)
Przy okazji zauważyłem jednak, że nie napisałem o jednej ważnej rzeczy. Mianowicie mój zgubiony bidon odnalazł Goro i mi go przytargał na metę nawet z niego nie popijając :)
Dzięki Goro.
roofoos
| 12:26 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj ...i węszymy za punktem. Jak zwykle odnajduje go Radek, ja węszyłem o jakieś 30 metrów za wcześnie... "
Popłakałem się :))))) Twoje opisy mtbo są tak zajebiste, że mam ochotę wsiąść na rower i już gdzieś jechać :D Póki co jednak, pozostanę przy "czytaniu" :DDDD
Niewe
| 11:50 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Niestety przez własny błąd nie mogę jechać :/
Zobowiązałem się uczestniczyć w pewnej imprezie o charakterze biesiadnym w najbliższy piątek, a jak się zobowiązywałem to źle sprawdziłem i nie zauważyłem ZdZ :/
A przewiduję, że raczej nie będę mógł w sobotę rano prowadzić pojazdu mechanicznego po drodze publicznej. Także odpadam.
theli
| 11:45 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Niewe: PPMy obskakuję w tym roku (prawie) wszystkie :D BO jednak zrobię z doskoku (wpadnę i wypadnę). Jedziesz w najbliższy weekend na ZdZ sponiewierać się trochę?
Niewe
| 11:33 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj No nie ukrywam, że jestem kontent :) Dobrze mnie to nastraja przed Bike Orientem.
A ty się theli nie wybierasz. Bo do Harpa to jeszcze kawał czasu. Po drodze jest BO właśnie, Kujawia Orient i kilka innych :)
kosma100
| 10:05 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj Ale ktoś zhańbił tak piękny numerek jakim jest 100!
Opis fajny a znak... rewelacja - niestety hasło na znaku jest przeciwnością tego, czego doświadczyło Bułgarskie Centrum.
No i GRATULUJĘ wyniku :)
theli
| 22:26 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj Gratu za wynik. Z Gorem (którego spotkałem z kimś na PK11) byliśmy za to jako pierwsi na PK bonusowym (na którym to bonusie nic chyba nie zyskaliśmy) :) PK10 atakowałeś tak samo jak my ale odpuściliśmy tracąc kupę czasu (ja 30min bo uparcie rzeźbiłem po okolicy a Goro mniej bo wcześniej się zorientował w terenie). Później sprawdziłem track i okazało się, że byliśmy niecałe 50m od punktu (fak!).
Fajnie było Was poznać. Na Harpie (chyba wcześniej nie będzie okazji) zintegrujemy się już wzorcowo Kasztelanem ;)
Niewe
| 20:38 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj Kurde, ty to masz fajnie. I jeszcze mieszkasz w Trójmieście :)
Niewe
| 19:45 poniedziałek, 30 maja 2011 | linkuj No ktoś kto ozdobił tak ten drogowskaz jest moim wielkim fanem. Czy jakoś tak :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa lkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u