Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
64.00 km 59.00 km teren
04:36 h 13.91 km/h:
Maks. pr.:66.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1244 m
Kalorie: 2904 kcal

Aj łont tu rajd maj bajsikul in Dżałorki ;)

Czwartek, 21 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 8

Co tu dużo pisać jak tu nie ma o czym pisać.
Góry jakie są, każdy wie.

Są zajebiste!!! :)

Zresztą skoro już Che się tak wypruła artystycznie, to teraz co bym nie napisał będzie wtórne wobec jej wpisu, który bezczelnie popełniła jako pierwsza.
Taka już ona jest. Trochę zwariowana...

W każdym razie w wyniku splotu czynników i zdarzeń różnych, mniej lub bardziej przypadkowych pojechaliśmy w rzeczone góry. Znaczy ja i Che. Na miejscu był już Goro i Rooter oraz ich żywy inwentarz w postaci dzieci, żon, trzody itp.
Dzieci są o tyle fajne, że zawsze można je wysłać po browary ;)
Sekcja juniorów © Niewe


Na pierwszą wycieczkę ruszamy skoro świt czyli jakoś koło południa.
Wiadomo - trudy powitania :)
Od wejścia pokazaliśmy się od naszej najlepszej strony, więc rano nie było lekko. Cały czas mam na myśli powitanie, a teraz dopiero powoli zmierzam w kierunku opisu samej wycieczki.

Na rozgrzewkę robimy tak zwany Śmietnik. Ta debilna nazwa bierze się stad, że u podnóża wzgórza zlokalizowane jest małe wysypisko śmieci. Ale nawet nie zalatuje :)
Pomimo stosunkowo udanego wieczoru wczorajszego, noga podaje mi naprawdę zacnie i na szczycie czekam na ekipę chyba ze 30 minut. Jak w końcu docierają to cykam im fotkę.
Od lewej: zła Che, spragniony imć Rooter i Kierownik Goro © CheEvara


Zjazd to już większa ekstrema i próbka tego co nas czeka przez najbliższe kilka dni. Deszcz, luźne kamienie, mokre korzenie, deszcz, luźne kamienie, deszcz, deszcz, deszcz, luźne kamienie, deszcz, deszcz i czasem też deszcz.
Aaa, no i deszcze. Dużo deszczu. Żeby odpowiednio mokro było.

Równa połowa z nas (licząc w sztukach, bo licząc w mocy i zaangażowaniu to może jedna trzecia albo i to nie) zniechęca się tym deszczem i wraca na kosmodrom. A druga połowa (licząc w ... i jak wyżej) czyli ja i Che, jest nienasycona
W strugach deszczu uderzamy ZATEM na Durbaszkę, a następnie wzdłuż granicy przemieszczamy się szukając szlaku do naszych sąsiadów Słowaków. PoszukiwaniA polegają głównie na prowadzeniu rowerów w głębokiej i mokrej trawie patrząc na pogardliwie spojrzenia krów. Podczas takiego brodzenia wpadam znienacka na elektrycznego pastucha.
Mam elektryczny rower :)
Teraz mnie to śmieszy, ale popieściło mnie zacnie. Che śmieszyło to już wtedy.

W końcu znajdujemy szlak i zjeżdżamy/sprowadzamy w dół. A tam...
..pierwsze spotkanie z prawdziwą cywilizacją czyli Smadny Mnich u wesołego Słowaka, którego znam jeszcze z poprzedniej wyprawy w te okolice czyli jakieś dwa lata temu. Gościu jest w taki specyficzny i zajebisty sposób towarzyski, że Lubię To :)
Pijemy piwko z widokiem na piękne góry, a rzeczony Słowak nakreśla nam cały obszerny plan atrakcji w okolicy. Kupuję ZATEM u niego mapę i zaznaczam sobie długopisem co ważniejsze szczegóły. Przydadzą się potem. Jak już się ogarnę z wpisami, to POTEM zostanie podlinkowane :)

Przed nami szybki, asfaltowy zjazd do Leśnicy na prażony ser. Jesteśmy przemoczeni na wylot, a na zjeździe wykręcam chyba maks z tego wyjazdu, bo coś koło 67 km/h. Telepie mną na boki, trzęsie mi się szczęka, kostnieją palce. Staram się nie myśleć, co musi czuć Che, bo wtedy musiałbym jej pomóc, oddać marynarkę czy cuś, a że marynarki wyjątkowo dzisiaj nie mam, więc zmykam w dół żeby uniknąć tej krępującej sytuacji. Myślę, że męska część BS wie jak to jest ;)

Wyprażamy jedzony ser ( w knajpie jest zakaz fajcenia ;)
Zakaz fajcenia © Niewe

i wracamy w góry.

Przed nami podjazd co się niby szlakiem rowerowym nazywa, ale prowadzi się dobrze, a potem szalony zjazd do Czerwonego Klasztoru. Robimy po piwku i zaliczmy klasykę czyli szlak wzdłuż Dunajca.
No i pełna romantyka...
Romantyczne ujęcie na tle Dunajca i otaczających go gór © Niewe

:)

Na chatę wracamy mokrzy, brudni, zmęczeni i pijani i od razu rozpoczynamy przygotowania do następnego dnia.

A widok facetów pytających się kobiety o kwestie techniczne i widok kobiety z czwartym browarem w ręku udzielającej porad technicznych facetom z drugim browarem w ręku...
BEZCENNE :)

Che jest zajebista, a jak ktoś myśli inaczej to się zwyczajnie myli.

Ale żeby nie było... Goro i Rooter też są zajebiści, takoż i zajebisty wyjazd z nimi był. I z ich żywym inwentarzem, którego z imienia nie wymienię, bo jak kogoś nie ma na BS to nie ma go w ogóle :)

I ponad kilometr w górę było.
Kategoria Góry, Na luzie



Komentarze
mors
| 11:32 niedziela, 31 lipca 2011 | linkuj Ja cały czas czekam... ;)))
Niewe
| 21:10 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj Foty Che od czwartego browara wzwyż i po cywilnemu są zbyt cenne, żeby je upubliczniać ot tak.
Ale jak będziesz śledził na bieżąca, to obiecuję, że w odcinku czecim coś się może pojawi :)

mors
| 21:03 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj No a jakieś foty Ewary od 4 browara wzwyż?! ;p
Przy okazji pochwalę się, że wczoraj zaliczyłem czterokrotnie czeskiego pastucha. ;)) Ale się nie pieściliśmy. ;)) A to w celu uniknięcia mokradeł, których połowy i tak nie uniknąłem. Plus jeszcze zwykłe dziewicze knieje i potoki. Dość powiedzieć że w 65 min zrobiłem 3,6km ;D:D A wszystko to w ramach przecierania nowego, KRÓTKIEGO szlaku.
PS. dzięki za miejsce i czas na antenie, nie chce mi się blogować na swoim poletku. ;D:D
rooter
| 20:02 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj Rodzice jak to rodzice jedno waliło browar drugie trzymało za cyce. D:
Nie taka znowu anonimowa Kosma | 10:20 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj Pierwsze zdjęcie wymiata:
Dziecko z prawej (wykapany a raczej wytryśnięty Goro): "To mój browar, łapy precz!"
Dziecko z lewej: "Te siuśki będziesz pić? Wolę wódkę na myszach".
Zaj*** widoki itp. ;-)
Pozdrawiam
CheEvara
| 09:21 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj A widok facetów pytających się kobiety o kwestie techniczne i widok kobiety z czwartym browarem w ręku udzielającej porad technicznych facetom z drugim browarem w ręku...
BEZCENNE :)


JESTEM FANKOM TEGO AKAPITUUUUU:)))))))
Goro
| 06:44 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj Rodzice stali obok i podziwiali ;)
puchaty
| 06:21 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj Biedne dziatki wydane na pastwę Kasztelana. Aż chce się zapytać "gdzie byli rodzice"? :D

Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zdaso
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u