Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
47.76 km 17.00 km teren
02:45 h 17.37 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:666 m
Kalorie: kcal

Dla Szatana

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 12.08.2011 | Komentarze 0

Dżałorki to już przeszłość i czas wracać do stolycy.
Aby jednak osłodzić sobie powrót zajeżdżamy z Che do Ojcowskiego Parku Narodowego.
Zajeżdżamy oczywiście w strugach deszczu gdyż ponieważ jak przystało na lato i wakacje "ciągle pada". Parkujemy na parkingu (logiczne) i pod czujnym okiem kamer monitoringu ponownie przebieramy się w obcisłe, aby na nowo ufajdać nasze rowery jak to tylko możliwe.
W okolicach OPN byłem jakieś 2-3 lata temu i w pamięć zapadły mi oprócz oczywistej Doliny Prądnika dwa inne urocze miejsca tj. Dolina Będkowska i Dolina Kluczwody.
Zaczynamy od tej pierwszej. Dolina w przeważającej części jest wyasfaltowana, ale sam początek to był mega, extra hardcore. Nie wiem co to za rodzaj gruntu, pierwszy raz coś takiego widziałem, ale po deszczu zamienił się normalne lodowisko. Tyle, że lód zazwyczaj jest w miarę równy, a tu dochodziły jeszcze koleiny, muldy, wyrwy i korzenie. W każdym razie zjazd po tym, to była prawdziwa, męska przygoda. Zwłaszcza jak się ma z tyłu "slicka" :)

Kolejną dolinkę zaatakowaliśmy chyba ze złej strony. Z poprzedniego pobytu zapamiętałem ją jako całkowicie przejezdną, a tu na początek musieliśmy pchać rowery po stromej, śliskiej ścieżce, aby ostatecznie ugrzęznąć pomiędzy powalonymi drzewami w połowie drogi na szczyt. Mamy ograniczony czas, więc odpuszczamy, aby zdążyć zaliczyć Dolinę Prądnika i Kastel Of Pieskowa Skala, który był naszym głównym celem i moją obsesją na ten dzień.

Przejazd na drugą stronę szosy to kolejna męska przygoda, ponieważ po pierwsze primo, choć nie było tego widać na pierwszy rzut oka to w drodze do szosy czekały nas dwa naprawdę strome podjazdy, po drugie primo, na szosie był ruch jak pod Castoramą w sobotę rano.

Ale się udało :)

Udało się też dotrzeć w końcu to rzeczonego Kastel Of Pieskowa Skala choć głównie asfaltem, ponieważ wszystkie szlaki wspinające się lub błądzące po stokach doliny były koszmarnie śliskie i zabłocone, a my chyba po czterech dnia błota i śliskości mamy dosyć.

A więc: Kastel Of Pieskowa Skala
Kastel Of Pieskowa Skala widziany z samego dołu © Niewe


A dlaczego "Dla Szatana"?
Oto poszlaka :)
Kategoria Na luzie



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa upaln
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u