Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
84.00 km 24.00 km teren
04:18 h 19.53 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:641 m
Kalorie: 3105 kcal

Mazowia Toruń

Sobota, 24 września 2011 · dodano: 04.10.2011 | Komentarze 11

Ostrożność i zapobiegliwość Gora mnie zadziwia. Osobnik ten przez cały tegoroczny sezon dokładał mi na każdym wyścigu nierzadko nawet po kilkadziesiąt minut. Szanse, że go wyprzedzę w Toruniu były więc w zasadzie żadne. A jednak Goro dla pewności swojej i tak uknuł intrygę zdradziecką, która w założeniu swym miała mnie uziemić i nie pozwolić powalczyć z nim w finale.
Otóż wysłał do mnie w piątek wieczór swojego własnego szwagra Rootera, aby ten mnie „załatwił”. Zadzwonił więc ów szwagier ze zwięzłą i rzeczową informacją, iż wpada do mnie o 21:00 na JEDNO piwo.
Podjąłem wyzwanie i się zaczęło…
Jak się skończyło to tak do zupełnie nie pamiętam, ale wiem, że jak rano zadzwonił Goro, że nadjeżdżają po mnie, to byłem w opakowaniu, ale niespakowany (a przede mną czterodniowy łikend w Dębkach) i lekko oszołomiony jeszcze „rozmowami” z Rooterem.
W 15 minut zmieniłem zatem swoje własne opakowanie na bardziej obcisłe, a problem pakowania rozwiązałem w prosty sposób przechylając po prostu dwie szuflady i ich zawartość przesypując do torby, gdy w tym czasie Radek i Goro pakowali mi rower.
I jestem gotowy :)
Fakt, że wziąłem kominiarkę i windstopper nic tu nie zmienia. Gotowy to gotowy :)
Na miejscu szybki romans w stylu więziennym ze spotkaną Che, wymiana gumy (nie po spotkaniu z Che, tylko w tylnym kole, bo znowu flak, chyba mam szkło w garażu) i ustawiamy się w sektorach.
Fajnych, szerokich przestronnych na żużlowym torze Motoareny.
Start i już po chwili doganiam Gora, który startował z wyższego sektora, ale nie poradził sobie chyba z piachem na początku trasy i teraz ma już do mnie minutę straty. Wprawdzie za chwilę mi odjeżdża, ale traktuję to jako dobry znak. To, że go spotkałem oczywiście, a nie to, że mi odjechał.
Z samej trasy zapamiętałem głownie dyskotekę w dolinie, która mnie ubawiła setnie zwłaszcza, że akurat trafiłem fragment:
„Zabiorę cię do domu,
nie mów nic nikomu,
La la la la la … „
:D
Na Giga wjeżdżam jak zwykle sam, ale w oddali przede mną majaczy Marek (poznałem po białym kasku) Daję z siebie dużo (ale nie wszystko, bo wszystko to dam dopiero w Dąbkach ;) i po ok. 10km pościgu go doganiam. Jedziemy chwilę razem, gdy nagle ZA NAMI wyświetla się Goro. Okazało się, że trasa go rozczarowała i musiał zejść na tak zwaną dwójkę :) Jedziemy razem czyli znowu ma do mnie minutę straty. Robi co może, ale widać niewiele może, bo cały czas siedzę mu na kole. Korzysta z tego też Marek, który w naszym małym pociągu dowozi się luksusowo na metę.
Nasz mały pociąg w skali 1:25000 © Niewe

Finish wygrywa wprawdzie minimalnie Goro, ale ze względu na różne sektory ma do mnie tak naprawdę minutę straty. Pierwszy raz w tym sezonie :)

Reasumując: GORO. Twój plan się ZESRAŁ )

Niby wygrał, ale jednak nie © Niewe

A dalej to już tylko integracja, regeneracja, dekoracja, masturbacja.
Z całej imprezy najbardziej zapamiętałem niewiarygodnie duże IQ poznanej na miejscu Ani :) Można się zapomnieć z wrażenia troszkę i jeżeli się troszkę zapomnieliśmy to Cię serdecznie za to mężu jej przepraszamy :)
Trzy wilki, ale jeden w przebraniu sarenki © Niewe

Ania miała straszny dylemat generalnie, ponieważ twierdziła, że jest już aaaeeebana i chce do domu, ale jednocześnie miała ochotę aaaaabeeebać się jeszcze i nigdzie nie iść. Doszła wiec, za przeproszeniem do kompromisu z samą sobą i poszła po piwo :)
Ania rozwiazała swój problem z alkoholem, a raczej jego brakiem © Niewe

Całej imprezie przyglądał się pudel-morderca. Właścicielka twierdziła, że niegroźny, ale ja tam swoje wiem. Jakby był niegroźny to był miał różowe podniebienie, a nie poddupienie.
Jeden fałszywy ruch i wszysty jesteście bez głów © Niewe

Posiedzieliśmy do samego końca, aby obejrzeć jak dekorowana jest Che i jak częstuje fotografa browarem :) sprzedaliśmy pijaniusieńkiego Gora Pawłowi, żeby go bezpiecznie odstawił nach Hause, a sami czyli Ja, Radek i nasz mały labrador wyruszyliśmy na spotkanie WIELKIEJ PRZYGODY.
Nasz nowoczesny związek partnerski i mały labrador © Niewe

Ale o tym już w następnym wpisie. Teraz czas dla reklamodawców ;)
Kategoria Zawody



Komentarze
mors
| 00:30 niedziela, 9 października 2011 | linkuj Skądinąd bardzo ciekawie wyszedł Ratrerek na tym ostatnim zdjęciu. ;)
Niewe
| 08:35 środa, 5 października 2011 | linkuj I rąbnął mi zapasową dętkę.
Rooter, oddawaj dętkę!
Goro
| 08:30 środa, 5 października 2011 | linkuj Jak widać nawet nie muszę reagować ;)
Dzięki moi mili za stawiennictwo.
Nie ma to jak anonimowy wpis ;(

BTW - wymyśliłem, tę gumę w garażu to pewnie też Rooter zrobił przed wyjściem od Ciebie ;)
obcy17
| 17:18 wtorek, 4 października 2011 | linkuj O NIE!!!! W obronie naszego Biskupa to i ja stanę!! bo co "wolno wojewodzie......" i takoż wysprzęglić mogę i ja.
Po drugie: czy słyszeliście ten szum w sektorach w zŁomiankach???? To głuchy telefon donosił o Goro który zjechał na bocznicę i wysprzęglał wagoniki :)))))
ania kt. nie tylko piła ale też jeździła | 12:22 wtorek, 4 października 2011 | linkuj Dochodziło mi się, za przeproszeniem, do stanu nieważkości w Waszym towarzystwie pierwszorzędnie :) pozdrawiam!
Niewe
| 11:01 wtorek, 4 października 2011 | linkuj Staram się nie reagować na takie małe fiutki jak biker. Skoro sprawia mu to radość i pojawia się u niego wreszcie szansa na wzwód to nie będę go gasić.
CheEvara
| 10:52 wtorek, 4 października 2011 | linkuj Niewe, jako gospodarz bloga powiesz BIKEROWI, żeby spindalał, bo Goro mu wysprzęgli, czy ja mam to zrobić sama, jak zrobiłam u siebie?:)
BIKER | 10:50 wtorek, 4 października 2011 | linkuj No to nieźle objechałeś spaślaka
Niewe
| 10:46 wtorek, 4 października 2011 | linkuj Faktycznie.
Mea Catalpa. Moje fułaje.
Piliśmy jedyne słuszne, zaprawdę słuszne i zbawienne KASZTELAŃSKIE NIEPASTRYZWANE.
A że nie było Monte, to piliśmy tego Kasztelana jeszcze więcej. Aby zagłuszyć żal, że nie ma Monte i żeby wypić Kasztelana jeszcze więcej, żeby zagłuszyć...
Kurde, jak łatwo się zapętlić i nigdzie nie dojechać.
CheEvara
| 10:42 wtorek, 4 października 2011 | linkuj Popełniłeś w tym wpisie jeden karygodny i kolosalny błąd.
Bo skoro czekasz na reklamodawców, to napisz, że łoiliśmy, wespół z fotografem, sarenką i pudlem mordercą, KASZTELAŃSKIE NIEPASTERYZOWANE, bo ze zdjęć nie wynika, a nikt by nie chciał, aby do Twojego Wiktorowa spłynął cały frachtowiec wyładowany po rufy NUTRENDEM.

A i teraz mi przyszło do głowy, że pudel-morderca jest tym rodzajem zabójcy, który morduje ofiary swoje, doganiając je na rowerze. Jest przy tym wielce bezpiecznym rowerzystą: ma kask, który widzimy w tle:).
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa losic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u