Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
57.14 km 28.00 km teren
02:46 h 20.65 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:129 m
Kalorie: 1844 kcal

Zszyto mnie (ale nie zaszyto).

Czwartek, 8 marca 2012 · dodano: 12.03.2012 | Komentarze 21

Jak się dzień kiepsko zaczął, tak się jeszcze gorzej skończył.
To tak syntetycznie.

A teraz bardziej analitycznie.
Umówiłem się na popołudniowe kręconko po Kampinosie z Radkiem. Pierwszy problem pojawił się już zanim ruszyliśmy podczas mycia roweru, gdy okazało się, że przednia przerzutka przestała działać nie od błota jak przypuszczałem, ale w wyniku awarii. Konkretnie pękł pancerz i postrzępiła się linka.
Czasu na naprawę nie mamy, więc biorę mieszczucha, a skoro mieszczuch to trzeba jechać do miasta, nie? :)
Polecieliśmy sobie zatem przez puszczę ścieżkami, które objawił mi Janek, a które bardzo lubię, bo po pierwsze dużo singli, a po drugie prawie cały czas lasem do samej Warszawy. Po drodze objawiła się mała ułomność mojego mieszczucha. W zasadzie brak hamulców. Na ostrym zwrocie Radek skręcił, a ja glebnąłem prosto w las.

Ale nie… to jeszcze nie ta gleba.

Wyjeżdżamy na Wrzecionie, posilamy się u Chińczyków gapiąc się polską kelnerkę :P i jedziemy po tulipany. W końcu to Dzień Kobiet. Cza go zaakcentować jakimś zielskiem.
Jeden tulipan dla Che, drugi dla Dżulii, którą jeszcze dzisiaj zamierza wziąć w WuKaDce Radek.
Znaczy wziąć do WuKaDki.
Zabrać ze sobą ją zamierza ;)
Lecimy oczywiście Pod Rurę, której Radek jako nietutejszy o zgrozo nie zna.
Ale docenia natychmiast :)

Niecałe jedno piwo później dołącza do nas Che i spędzamy jak zwykle uroczy wieczór w jak zwykle doskonałej atmosferze :)
Wszystko co dobre musi mieć jednak swój koniec. Zbieramy się i ruszamy w ciemną noc, zimną noc. Radek chyba trochę się „zrobił”, bo zaczął się w nim budzić dzik i trzeba go było trochę hamować.
Nasze drogi rozjeżdżają się na Woli. Radek odbija do WuKaDki my ponownie w stronę Kampinosu. Do Domu Zła, jak do każdego takiego domu, jedzie się przez las.
No i w tymże właśnie lesie wydarzyło się prawdziwe Zło.

Temperatura spadła do -6 stopni, zamarzły kałuże zamarzło błoto. Na jednej z takich zamrożonych błotnych kolein podcięło mi przednie koło, a potem pozostało tylko oszacować straty. Ja się w pierwszej chwili skupiłem na kciuku, który bolał mnie naprawdę konkretnie, ale jak już Che poświeciła mi na kolano, to nie mogłem się z nią nie zgodzić, że to jest prawdziwy problem. Mięsny, krwawy i pocięty problem. I wymaga interwencji chirurga. Pozostało tylko dotrzeć do domu (jakieś 5 kilo) i zorganizować transport. Na szczęście sprzyjał mi mróz dzięki czemu krew nie lała mi się z kolana jak z wiadra i na szczęście Rooter stanął na wysokości zadania i zabrał mnie do szpitala.

Niniejszym składam podziękowania :)

A w szpitalu po kolei:
- przemiły chirurg, który pożartował, pogadał i zszył mnie w 20 minut od naszego przyjazdu,
- wkurwiony ortopeda, któremu wyraźnie przerwałem albo drzemkę, albo seks z pielęgniarką i który miał mi wyraźnie za złe, że się wyyyeeeebaaaaeeem.
Bardzo Pana niniejszym przepraszam.

Chirurg niejako przy okazji obejrzał łękotkę. Była na wierzchu, więc była okazja :) Sam też sobie zajrzałem z ciekawości. Rzadko kiedy człowiek ma szansę zajrzeć w głąb siebie bez wsparcia psychologa ;)

Ale do rzeczy…
zostałem zszyty (nie zaszyty), zagipsowany i wypuszczony domu. Jeszcze szybki kurs na stację i jedziemy wszyscy do mnie. Ja skończyłem opijać nowe doświadczenie życiowe koło czeciej nad ranem, ale ze zdjęć, które wrzucał Rooter na FB wynika, że razem z Che cieszyli się z mojej usterki jeszcze bardziej niż ja i oblewali ją do szóstej rano.

I tak powinno być w Domu Złym właśnie,
że co kto przyjdzie to milion piw trzaśnie.



Czasem po obcowaniu z pedałem może pojawić się krew © Niewe


Niestety z rowerem to się muszę pożegnać na jakieś 3-4 tygodnie :/
Kategoria Na luzie



Komentarze
mtbxc
| 15:38 czwartek, 15 marca 2012 | linkuj Będzie dobrze. 3-4 tygodnie i luuu.
CheEvara
| 10:20 czwartek, 15 marca 2012 | linkuj A niektórzy sami se co nieco wydłubują widelcem:D
kosma100
| 09:59 czwartek, 15 marca 2012 | linkuj Niewe Niektórym zarasta i trzeba operacyjnie otwierać ;p
Niewe
| 08:59 czwartek, 15 marca 2012 | linkuj Ale nie zarosło :)
kosma100
| 08:58 czwartek, 15 marca 2012 | linkuj Niewe Patrząc optymistycznie na całą tą sytuację to dobrze, że Cię zszyto a nie zaszyto :D
Oby Ci się szybko zrosło :-)
ania144iq
| 11:53 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Dramatyczna, mrożąca krew w żyłach i na pedałach historia. Kuruj się :)
puchaty
| 11:10 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Pedałką w kolano uderza się bez większego problemu. Byle bez świadków.
Niewe
| 09:57 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Albo właśnie powinienem ich pozwać. W końcu nigdzie na pedale nie ma ostrzeżenia, że ich produkt może rozcinać kolana :)
Hipek
| 09:55 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Shimano powinno Ci podziękować za reklamę. brakuje jeszcze podpisu "Shimano - tylko dla twardzieli".
zarazek
| 09:46 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Myślę, że pradeterminantem i stymulantem lotu wcale nie był ów lód, na który powołuje się autor, lecz to co działo się wcześniej pod rurą w przeliczeniu na jednostki pojemnościowe. Ale o ja tam wiem... :]
Niewe
| 09:35 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Kciukiem przywaliłem o glebę i dołożyłem mu ciężarem swojego absolutnie boskiego ciała.
Skąd uraz kolana i krew na pedale nie mam pojęcia. Obecność kampinoskiego piachu w ranie sugerowałaby, że rozciąłem je o zamarzniętą glebę, ale z drugiej strony ten czerwony pedał i kształt rany (właśnie mi się zsunął opatrunek to se mogę zerknąć ;) sugerują, że to ten pedał jest sprawcą.
Ale jak można uderzyć pedałem w kolano to za bardzo nie ogarniam.
CheEvara
| 09:09 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Jako naoczna świadkówka potwierdzam, że trudno odtworzyć, jak to się stało i co w ogóle się stało i czemu TO PEDAŁKO (jak mawiają niektórzy:D) tak juchą zaprawione. Obstawiam, że podstępne sarenki rozpięły między podstępnymi drzewami równie podstępną żyłkę, bo chciały się zająć Niewe TAK JAK POPRZEDNIM!!!:D
zarazek
| 08:37 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Nie kąsam fabułki ;) - znaczy pszypiepszszyłeś kolanem w pedał? Czy kciukiem? Musiała być bardzo skomplikowana trajektoria lotu. Ufff na szczęście ja nie jeżdżę w tym dziadostwie SPD, tylko w starych, dobrych, emeryckich noskach :P
Niewe
| 19:50 poniedziałek, 12 marca 2012 | linkuj Ależ ja z pewnością byłem "pod prądem", więc dla akustycznej nie ma tu miejsca.
puchaty
| 19:47 poniedziałek, 12 marca 2012 | linkuj Na ten przykład w gitarę akustyczną też łatwiej zajrzeć niż w elektryczną.
Goro
| 19:46 poniedziałek, 12 marca 2012 | linkuj wiem, teraz lajkujesz non-stop ;)
Niewe
| 19:44 poniedziałek, 12 marca 2012 | linkuj Jurek Było brutalne. Może i intymne, ale jednak brutalne. Stąd krew :P
Goro "Kciuk w górę" - bardzo śmieszne. Wiesz jak mnie to boli... ;)
Goro
| 19:41 poniedziałek, 12 marca 2012 | linkuj Nic tylko kciuk w górę i "Lubię to".
No właśnie, zaraz kliknę swojego pierwszego lika na FB pod powyższą fotką ;)
Jurek57
| 19:37 poniedziałek, 12 marca 2012 | linkuj Współczuję , szczerze !
Pedał , bez gumy jak mówi Che to musiało być intymne odczucie !
zdrowiej !!!
Niewe
| 19:20 poniedziałek, 12 marca 2012 | linkuj Chyba ogłoszę jakiś konkurs na komentarz roku. Oczywiście pro forma, bo już wygrałeś :D :D :D
theli
| 19:18 poniedziałek, 12 marca 2012 | linkuj uuuaaa...zerknąłem na fotę i w pierwszej chwili pomyślałem, że lakier Ci spłynął z paznokci. Na Harpa mam nadzieję, że się jednak wykurujesz? Nie pozostaje nic innego jak ćwiczyć wątrobę i zdobyć pucharek jeśli nie w terenie to przynajmniej na sali ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ceobi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u