Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
138.05 km 80.00 km teren
08:51 h 15.60 km/h:
Maks. pr.:65.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2548 m
Kalorie: 5234 kcal

Wielka Izerska Wyrypa

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 12

Czyli o tym jak wybrać wariant możliwie daleki od optymalnego :)

No bo tak, że tak zacznę po polsku… z grubsza połowa punktów była położona wysoko w górach, a połowa niżej na przedgórzu. Ponieważ z góry zakładaliśmy, że nie nastawiamy się na komplet rozsądnie by było wyczesać na rozgrzewkę kilka górskich, a potem same łatwiejsze. Ciężko jednak zachować rozsądek gdy na co dzień śmiga się po płaskim Mazowszu. Bardzo ciężko.
Reasumując, choć chyba jeszcze nie czas na podsumowania, bo dopiero zaczynam tę denną relację, większość dnia spędziliśmy pokonując kolejne wzniesienia i walcząc z awariami :)

To teraz jakby bardziej chronologicznie będzie.
Izerska Wielka Wyrypa odbywa się po raz czeci. Pierwszy raz się zaczęła, ale nie skończyła, bo zmyła ją powódź, drugi raz nie wiem czemu ją przeoczyłem, a trzeci jest właśnie dziś. Oczywiście umownie dziś, bo relację smaruję jak zwykle z opóźnieniem. Kto bystry to sam to zauważył, a Paweł i tak dopyta przez chat.

Wracając do meritum. Na start o 5:30 rano zajeżdżam z…..
…………(pełne napięcia werble)……….
…z Che, którą udało mi się namówić na udział w oriencie.

Ma się ten dar przekonywania :)

Na miejscu jest też ekipa Łódzko Skierniewicka czyli Syla, Theli i ChrisEM.
Syla idzie dzisiaj na orient z buta, Theli będzie doginał, a ChrisEM zamierza spędzić uroczy dzień w naszym zajebistym towarzystwie. Znaczy się w troje pojedziemy.

Odprawa trwa całe pół godziny, potem ruszamy za wozem technicznym na miejsce rozdania map. Te pierwsze parę minut to jak zwykle mordęga, bo oddech mam krótki, a w głowie jeszcze huczy. Wczoraj bowiem najpierw przygotowywaliśmy pół dnia rowery (a to jakieś 4 browary), potem witaliśmy się z ChrisEM (a to jakieś 3 kolejne browary), a wieczorem dojechał do nas Radek. Ponieważ spał z nami w pokoju głupio było się tak od razu położyć, nie? (czyli jeszcze ze 2).
Ale do map docieramy i się zaczyna :)

Jak narysować coś mazakiem na zalaminowanej mapie? © Niewe


Ostatnie pozowanko fotoreporterom © Niewe


Iiiii pooooszli!! © Niewe


Tak to ma z grubsza wyglądać przez cały dzień. © Niewe


Jako rzekłem już na wstępie gardzimy punktami na przedgórzu i wbijamy się w Izery właściwe. Tereny do takich zabaw są po prostu idealne. Pełno twardych szutrów, stosunkowo łagodne zbocza, lasy, piękne widoki, słoneczko i cały dzień przed nami. A do tego można sobie wybierać rowery ;)

Do wyboru, do koloru :) © Niewe


Punkty było rozmieszczone w takim stylu jak na Bike Orientach. Czyli niby przy drodze, ale zawsze na koniec trzeba uderzyć gdzieś w krzaczory. Osobiście bardzo to lubię, bo wymusza to precyzyjną nawigację, a nie sprowadza się tylko do gnania przed siebie jak ostatnimi czasy ma to miejsce na Harpaganach.

Rowery porzucone, uderzamy w krzaczory. A właściwie w skałory. © Niewe


I widoki. Czy wspominałem już o widokach? © Niewe


Kilka punktów było jednocześnie wypasionymi bufetami z zapewnioną profesjonalną sesją foto. Bezwzględnie to wykorzystujemy i prężymy torsy w nadziei na dobre fotki.

Jadą trzej jeźdźcy, jadą !!! © Niewe


To ja jestem murzyn od nawigowania, kiedy inni ię bawią ;) © Niewe


W okolicach Izerskiego Stogu zaczyna się nasza seria problemów. Najpierw moja przednia przerzutka odmawia posłuszeństwa. W pierwszej chwili myślałem, że to tylko kwestia rozregulowania, ale bliższe oględziny pozwalają zlokalizować poważniejszy problem. Pękła cała prowadnica i nic z niej już nie będzie. Najbliższe miasteczko to Świeradów Zdrój i generalnie cały czas w dół, więc tam właśnie się udajemy. Bez przodu to ja po górach nie powalczę. Objeżdżamy całe miasteczko, ale niestety stwierdzamy absolutne zero sklepów i serwisów rowerowych. W końcu studiujemy tablicę ogłoszeń i z pomocą lokalnego beja dowiadujemy się, że „tam na dole” gościu prowadzi parking, ma też wypożyczalnie rowerów i potrafi je naprawiać. Zjeżdżamy zatem „tam na dół” tylko po to by się dowiedzieć, że gościa nie ma. Próbujemy ściągnąć go telefonicznie, ale jest poza zasięgiem. W tej sytuacji pozostaje nam tylko jedno, ostateczne, ale zawsze niezawodne rozwiązanie..
Pójść na browar i posiedzieć, a problem na pewno sam się jakoś rozwiąże.

Jak pomysleliśmy tak zrobiliśmy. © Niewe


I jak zawsze okazało się, że ta taktyka jest 100% skuteczna, bo już w okolicach drugiego piwa przywołany wcześniej mechanik oddzwonił i powiedział, że będzie za 10 minut. Pozostało nam tylko zamówić kolejne piwka, a potem zostawiłem biesiadujących Che i Chrisa, a sam podskoczyłem na sąsiednią posesję gdzie gościu całkiem sprawnie wymontował używaną przerzutkę z jakiegoś makrokesza i przełożył ją do mojej Kony.

Wróciłem do mocno już rozbawionego towarzystwa, poprawiliśmy jeszcze żurkiem i ruszyliśmy dalej.
Nie na długo. Zaraz po tym bowiem, jak Che oddała swoją dętkę spotkanemu Radkowi sama złapała gumę.

Guma to dopiero początek jednak © Niewe


A jak ją wymieniła i ruszyła to natychmiast zerwała się linka dla odmiany tylnej przerzutki. Z pomocą narzędzi wypożyczonych z pobliskiego serwisu quadów i pod światłym przewodnictwem Chrisa, linka, a także pancerz zostają skrócone i możemy znowu jechać dalej, aczkolwiek bez kilku przełożeń.

Jedziemy dalej i dalej i dalej... © Niewe


Czas nas goni, więc powoli zaczynamy wracać na wschód w kierunku mety i cywilizacji, która jak wiadomo kwitnie właśnie na wschodzie.

Po drodze zaliczamy kolejne widokowe punkty oczywiście © Niewe


Ponieważ nieubłaganie nadchodzi zmierzch i ostatnie punkty będziemy robić już po ciemku zapodajemy sobie jeszcze coś na odwagę.

Kończy się kasa, więc jak licealiści kupujemy dwa browary na troje :) © Niewe


I jako rzekłem ostatnie punkty podbijamy już po ciemku, bo dzień zmarnowaliśmy na łojenie :)

Czoło mu się świeci. Temu Chrisu. © Niewe


Do mety docieramy jakoś przed dwudziestą drugą robiąc jeszcze po drodze zakupy w lokalnym sklepiku. Plasujemy się jakoś tak w okolicach połowy stawki, co nas, a przynajmniej mnie całkowicie satysfakcjonuje. Poza rozgrzewką w Karkonoszach, nie siedziałem na rowerze dwa tygodnie, więc jestem zadowolony, że bez problemy dałem radę snuć się łącznie prawie 16 godzin po górach. Zrobiliśmy coś koło 136km i jakieś 2,5 kilo w górę, więc było gdzie się zmęczyć.
Pora na integrację i omówienie co, kto, komu i gdzie urwał :)

Pacz, ja na przykład tak pojechałem. Uhm. © Niewe


Tańce też byli, a Izerska Wyrypa wchodzi na stałe do kalendarza w zakładce MUST BE, bo impreza jest zacna, okolica rewelacyjna, a od organizatorów mogłoby się wielu innych całkiem sporo nauczyć.
Kategoria RJnO, Zawody



Komentarze
rooter
| 21:02 czwartek, 30 sierpnia 2012 | linkuj no po prostu przechujzajewtorbe
amiga
| 09:52 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj piękne miejsce, byłem z zeszłym roku, w tym się nie udało. Trochę żałuję, może za rok się uda ?
djk71
| 19:51 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Ech, pięknie... Jak Wam zazdroszczę... A ja w tym czasie szukałem towarzystwa do jazdy po Kampinosie... I nie było chętnych...
Ale jeszcze się spotkamy na jakiejś orientacji... albo... na piwie... :-)
chrisEM
| 15:25 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj No i ja sie też tu podpisuję pod tą relacyją.
Było zacnie bo i impreza zacna i towarzystwo tyż, nawet bardzo.
Koszta się nie liczą. ;)
Sol
| 13:54 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Ok, ale ja bez perforacji proszę.
CheEvara
| 13:35 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Jak tam bardzo Wam zależy, to i Wam mogę podbić;P
Sol
| 13:11 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj No tak czy inaczej kongratulejszynz. Ostatni raz jak przejechałem w górach 136 km to było samochodem - a i tak się zmęczyłem ;)
Niewe
| 12:53 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Chrisowi podbija :)
Sol
| 12:52 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Tę która PRZYPADKIEM w tym momencie zwisa na kształtnym froncie jej?

Ok, niech będzie ;)
Niewe
| 12:27 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Już znalazła i perforuje kartę startową :D
Sol
| 12:16 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Zdjęcie 2 - czy mię się zdaje, czy Che już szuka punktu orientacyjnego?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mmyta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

stat4u