Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Użytkowo

Dystans całkowity:5009.93 km (w terenie 1024.70 km; 20.45%)
Czas w ruchu:228:50
Średnia prędkość:21.07 km/h
Maksymalna prędkość:57.20 km/h
Suma podjazdów:8457 m
Suma kalorii:134236 kcal
Liczba aktywności:102
Średnio na aktywność:49.12 km i 2h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
98.00 km 18.00 km teren
04:12 h 23.33 km/h:
Maks. pr.:41.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:172 m
Kalorie: 3331 kcal

Otwieramy Autobahna

Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 12

Podczas czwartkowej nasiadówy narodził się plan objechania kawałka nieczynnego jeszcze odcinka autostrady od Pruszkowa w kierunku na Skierniewce. Do samych Skierniewic może nie, bo jednak trochę strach tam w dzień powszedni zajeżdżać nie mając w zanadrzu wolnego tygodnia, ale jakiś tam kawałek na zachód.
Plan ten zesrał się dosyć szybko, bo okazało się, że Goro nie może, bo ma rodzinę (brrr;), Janek nie może, bo ma narzeczoną (brrrr;), Radek nadal może, ale jednocześnie mogą też drogowcy, którzy w nocy z niedzieli na poniedziałek (podobno są takie noce, aczkolwiek ja preferuję noce z niedzieli, od razu na wtorek) wzięli i złośliwie otworzyli kolejny odcinek Autobahna, tym razem aż do Grodziska Maz.
W takich sytuacjach dobrze jest mieć jakiś plan alternatywny. Ponieważ jesteśmy doświadczonymi zawodnikami, dysponowaliśmy takowym, a brzmiał on z grubsza tak:
„to ja przyjadę do ciebie po pracy, usiądziemy z browarkiem i coś ustalimy”
Taki plan już trudniej jest zepsuć, a zwłaszcza jego pierwszą część, no bo z samym ustaleniem to bywa różnie.
Po pracy zatem raźno ruszyłem przez Zachodni do Pruszkowa. Na dworcu chwilę błądzę, bo po raz kolejny próbuję znaleźć jakąś alternatywę dla schodów pod rondem (znowu się nie udało), ale za to udaje mi się uchwycić coś do kolekcji Izki :)

Jeśli dobrze kombinuje to to są barwy Słowenii © Niewe


Dalej już bez przeszkód swoją ulubioną traską wzdłuż torów docieram do Radka i chwilę później w pobliskim Komorowie przystępujemy do realizacji pierwszej części planu. Zaopatrzeni w dwie pachnące na kilometr niepasteryzowane Łomżę z kija rysujemy paluchami po mapie okolicy kreśląc niezwykle śmiały plan na autostradę.
A potem przemiła właścicielka niewinnie spytała:
- To jak? Na drugą nóżkę?
No i trzeba było korygować trasę biorąc pod uwagę, że zejdzie nam się jeszcze chwilka.
W sumie to chwile potem musieliśmy korygować ją po raz kolejny, bo żarcie tam jest naprawdę na wypasie i długo nas na pierogi namawiać nie trzeba było.
Tak to już jest, jak się zaczyna wycieczkę od knajpy i to tak zacnej :)

Ostatecznie jednak dzięki naszej niezłomnej postawie, determinacji, silnym charakterom i ogólnie takie, takie, ruszyliśmy nasze obłędnie zgrabne ciałka, posadziliśmy dupy na rowery (nasze dupy, nie jakieś tam zapoznane w barze, nie jesteśmy tacy) i pojechaliśmy sobie mniej więcej wzdłuż torów przez Podkowę, Milanówek, do Grodziska i lokalnymi drogami jeszcze kilkanaście kilometrów na zachód w stronę lokalnej drogi przecinającej autostradę. Tam udało nam się z drogi technicznej przedostać wreszcie do celu naszej dzisiejszej wycieczki.

Czas na małą sesyję.

Jadą dwaj jeźdżcy, jadą.. © Niewe


Takie, że niby Radek mnie goni i nie może dogonić. © Niewe


A teraz takie, że niby mamy "tłentynajnery" © Niewe


Z autostraty zjeżdżamy w Grodzisku (nie chcę być złym prorokiem, ale jak nie przeczytam w ciągu najbliższych kliku dni, że ktoś tu zginął, to będę naprawdę mocno zdziwiony) i przez Żuków lokalnymi drogami napieramy naprawdę zacnym tempem do Płochocina, gdzie rozchodzą się nasze drogi.

Nie tak od razu oczywiście. W Płochocinie też jest bar. Może nie taki fajny jak w Komorowie, ale barmanka nadrabia urodą, więc można chwilę posiedzieć :)
Do domu docieram tuż przed zmierzchem i padam na pysk.
Ale jestem na bieżąco z wpisami :)
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
86.00 km 21.00 km teren
03:49 h 22.53 km/h:
Maks. pr.:40.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 22 m
Kalorie: 2901 kcal

Równe chłopaki. A jakie ciałka ;)

Czwartek, 24 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 5

Umawianie się z równymi chłopakami jest proste i przyjemne.
1. Wysyłam SMSa do Gora „o której mam być?” i chwilę później dostaję odpowiedź zdawkową, ale precyzyjną „16:45” :)
2. Na gtalku zagaduję Janka „16:45 u Gora, jadziem na bro” i już za chwilę jestem ustawiony z Jankiem nad Wisłą, żeby wspólnie podjechać do Gora
3. Już we trzech w drodze do Pruszkowa dzwonimy do Radka „będziemy za 15 minut, szykuj się”. I co słyszę? „O w dupę, szkoda, że tak w ostatniej chwili, bo ja pracuje, bo muszę to, bo muszę tamto… albo dobra.. je$%ć to. Jadę!” :)
Taka ustawka to czysta przyjemność :)

Zatem jeszcze raz, ale po kolei. Z pracy jadę nad Wisłę. Mam 20 minut zapasu, więc postanawiam przejechać się terenowa ścieżką po azjatyckiej stronie Wisły.

Warszawa w zbożu © Niewe

Piasek się już uklepał i można komfortowo śmigać.

Z Jankiem zjeżdżamy się na Tamce i razem śmigamy do Gora, a potem wzdłuż torów jednych, a potem wzdłuż drugich docieramy do Radka, który przeciąga nas po swoich okolicznych singlach.
Ale z umiarem, bowiem Goro jedzie z sakwą, a Janek śmiga na ostrym. I to jak śmiga. Robi wrażenie :)
A potem do baru.
Ale kurde jakiego.
Radek wie co dobre. Piwo, które tam dostaliśmy przypomniało mi zapach dzieciństwa :) Z czasów kiedy Królewskie sprzedawane z kranu na tyłach browaru na Woli miało trwałość 2-3 dni i tak pięknie właśnie pachniało. A do tego tak wypasiony obiadek, że chyba częściej będę tam wpadał. Aż się nie chciało wychodzić.
No i do tego atencja jaką nas obdarzyły gospodynie…
Teraz już wiem co czuje laska idąca koło budowy ;)

Mega wypas w Komorowie © Niewe


Radek odstawia nas do autostrady (i tu pojawia się plan na poniedziałek) i we trzech jedziemy do Umiastowa, gdzie nareszcie mam okazję za dnia zrobić zdjęcie pewnej bramie na pewne osiedle.

A teraz ostrzegam!
TO MOŻE TRWALE USZKODZIĆ WZROK!!!!

Aaaaaa!!! Moje oczy!!!!! © Niewe


Ciemność widzę, ciemność…
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
65.00 km 8.00 km teren
03:25 h 19.02 km/h:
Maks. pr.:36.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:208 m
Kalorie: 1969 kcal

Co zj*&%ne miasto.

Poniedziałek, 21 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 8

Tak skomentował to co zobaczył starszy pan na rowerze jadący DDRem przy Kasprowicza. I w sumie ciężko się z nim nie zgodzić. Ścieżka ta nie jest może szczytem marzeń rowerzystów, ale na Bielanach, gdzie mieszka naprawdę sporo starszych ludzi używających roweru jako środka komunikacji jest to w zasadzie jedyna i główna arteria tej Dzielnicy.
A właściwie to nie JEST, lecz BYŁA

Objazd? Jaki objazd? Panie, to nie Holandia. © Niewe


A po pracy zjechałem nad Wisłę, gdzie spotkałem się z Che, po to by se pojeść, popić i pogadać :)

Żeby nie było mi tym razek reklamacji, że nie ma browarów na zdjęciach. © Niewe


Muszę przyznać, że U Araba jest zacny gryll i jest czym przekąsić browarki
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
35.95 km 17.00 km teren
01:35 h 22.71 km/h:
Maks. pr.:35.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:134 m
Kalorie: 1216 kcal

Można się rano zebrać szybciej? Można.

Piątek, 18 maja 2012 · dodano: 24.05.2012 | Komentarze 8

A jak to zrobić? Otóż wystarczy spać w lajkrach.
Po wczorajszym „na chwilę do kumpla” obudziłem się w zasadzie gotowy do wymarszu, czy też wyjazdu :)
Gospodyni też była bardzo przewidująca i żeby jej nie budzić rano i nie domagać się głośno jedzenia, wystawiła je już wieczorem.
Czad :)
Trochę było ciężko, ale ponieważ czułem, że ojczyzna mnie potrzebuje, karnie ruszyłem do roboty.

Lewa! Lewa! Praaawa, lewa! © Niewe


No może nie aż tak karnie jak ci na zdjęciu, ale jednak ruszyłem. Dziwnie tak mieć blisko do pracy i nie przez lasy. Bardzo dziwnie. Do teraz nie mogę się nadziwić.
Po pracy już bez żadnych udziwnień, singlem przy cmentarzu i lasami czym prędzej do domku, bo się już owoc żywota mojego doczekać nie mógł na swojego tataua :)
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
46.75 km 7.50 km teren
02:10 h 21.58 km/h:
Maks. pr.:36.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:136 m
Kalorie: 1638 kcal

Sam placków nie jadam

Czwartek, 17 maja 2012 · dodano: 24.05.2012 | Komentarze 13

Do pracy, jak to do pracy. Się pojechało. Przez lasy, przez łąki.

A po pracy, jak to po pracy. Się pojechało. Na obiad :)

No ale przeca sam jeść nie będę, zatem zupełnie przypadkowo w Samirze spotykam się z Che.
Po obiadku robie za przewodnika. Che jest przyjezdna, więc nie wie, że przez centrum nie trzeba koniecznie jechać wzdłuż głównych, hałaśliwych dróg. Można inaczej ;)
Odwiedzamy Gosię i lecimy po deserek ;)

Po obiedzie czas na deser. © Niewe


Znajdujemy sobie zaciszny kącik (po tym jak nas spłoszyła policja, z niezaciszonego kącika) i w skupieniu sobie spożywamy. Niestety puszkowe, to puszkowe. Trochę gęby i osprzęt wykrzywia

Sadzi ta sól!!! © Niewe


Z taką wykrzywioną gębą pożegnałem się z Che i pojechałem „na chwilę” do kumpla, z którym się dawno nie widziałem. Ponieważ „na chwilę” i ponieważ „dawno się nie widziałem” dalsza część wycieczki się nie odbyła ;)
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
111.17 km 45.00 km teren
05:03 h 22.01 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:172 m
Kalorie: 3660 kcal

Biednemu wiatr w oczy

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 15.05.2012 | Komentarze 27

Teoretycznie na Mazowszu przeważają wiatry zachodnie. Znaczy się wiejące z zachodu. Do pracy jadę na wschód, więc teoretycznie powinienem zazwyczaj mieć z wiatrem. Ale nie mam. Mam ciągle pod wiatr. Wychodzi na to, że jestem biedny :)
Przemyślałem to sobie dokładnie w czasie jazdy, a czas na przemyślenia miałem, bo jak zaznaczyłem jechałem pod wiatr i wyszło mi, że to ma sens.

Biedny Niewe musiał tak rano wstać.
Biedny Niewe musi jechać do pracy.
Jestem biedny, więc mam wiatr w oczy :)

Po pracy miałem ochotę na jednostajne, długie kręcenie, bez piachów, bez górek, bez problemów. Skoczyłem sobie zatem nad Zegrze, na piweczko.

Piweczko strzelę. © Niewe


Ładnie tu i można się spokojnie odlać do wody. © Niewe


Zabrakło niestety czasu na pełną pętlę wałami do Nowego Dworu i musiałem skracać kompletnie nieznanymi mi drogami przez wioski. Napotkane urocze dziewczę na czerwonym holendrze zapytane o drogę wyjechało mi na Pan co dodatkowo popsuło mi i tak nienajlepszy humor.
Wróciłem do Europy mostem w Nowym Dworze i przez Kampinos na chatę.
Do Kampinosu zdecydowanie należy wjeżdżać wypoczętym, bo na miejscu się już nie odsapnie. Nie da się zatrzymać nawet na chwile. Hordy komarów skutecznie uniemożliwiają jakikolwiek popas. I tak już będzie do pewnie do końca sierpnia.
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
33.80 km 2.50 km teren
01:21 h 25.04 km/h:
Maks. pr.:43.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: 1204 kcal

Kwiecień zamykam gryllem

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 2

Na któren to wybrałem się rowerkiem nach Pruszków. Na gryllu, jak to na gryllu nażarłem się głównie sałatek, wymiętosiłem kota Xawiera i przyjemnie wcięty zatoczyłem się zuruck nach Hause.
Aparatu ze sobą nie miałem, więc muszę uwierzyć sam sobie na słowo, że tak właśnie było.
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
63.74 km 12.00 km teren
03:05 h 20.67 km/h:
Maks. pr.:36.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:147 m
Kalorie: 2017 kcal

Gdzie ja nie byłem.

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 0

W pracy to chyba byłem. I chyba jeszcze gdzieś. Nie za bardzo już pamiętam.
A i chyba na browarku jednym z Gorem byłem.
I bagażnik na rowery oblukać też byłem.
Gdzie ja nie byłem :)
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
80.26 km 8.00 km teren
03:46 h 21.31 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:154 m
Kalorie: 2626 kcal

Taka, możnaby rzec, rozgrzewka przed Harpaganem

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 12

W poniedziałkowym wpisie zapomniałem wstawić jedno zdjęcie, więc wstawiam teraz.
Wracając z Pruszkowa wypatrzyłem bowiem, na płocie pewnego gospodarstwa rolnego taką oto tabliczkę:

Legenda sygnalizacji flagowej © Niewe


I mimo, że skończyłem rolniczą uczelnię to nie wiem o co tu chodzi. Ktoś wie?

A dzisiaj z rańca do pracy w deszczu i w dobrym towarzystwie :) Jak nie padało we wtorek i środę to nie mogłem jeździć. Jak padało w poniedziałek i dzisiaj to mogę. Czemu to tak? Czemu?

Po pracy pojechałem na most Grota skąd zupełnie przypadkowo wypaczyłem Che.

Wypaczam Che © Niewe


Dla słabszych i mniej rozgarniętych dodałem szczałkę ;)

Pod światłym Che przewodnictwem śmignęliśmy sobie do Jabłonny na jakimś tam trening. Ponieważ mnie treningi, a nawet widok trenujących osób zwyczajnie brzydzi, dotrzymałem Che towarzystwa tylko do momentu pojawienia się treningowej grupy po czym zmyłem się tak szybko jak się dało, czyli w zasadzie natychmiast nawet się z nimi nie witając.
Nie będę podawał przecież ręki ludziom, którzy za chwile będą jeździć w tę i powrotem po jednej wydmie.
Co to, to nie.

W drodze do domu zdążyłem jeszcze spotkać Gromanika, zmoknąć, wyschnąć, jeszcze raz zmoknąć, odwiedzić Panią Mamę w celu pobrania wypasionej zupki, znowu zmoknąć, znowu wyschnąć, zostać wyprzedzonym na gazetę przez kierowcę Renault, które sobie dobrze zapamiętałem oraz postraszonym jakimś zabawkowym pistoletem na wodę lub na korki (nie wiem na co, bo nie wypalił) przez przygłupa w kolejnym Renault.
Czyli standard, a nawet stanadarT :)
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
64.19 km 23.00 km teren
03:19 h 19.35 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:138 m
Kalorie: 1969 kcal

A komu to się nie chciało dzisiaj wstać…? ;)

Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 5

Ano przede wszystkim mi się nie chciało :)
Szybki telefon do pracy, że pozwalniam wszystkich dopiero koło dziesiątej i od razu świat stał się piękniejszy, a życie prostsze. Był czas na długie śniadanie, kawę (nie jakąś lurę) i filozoficzne dysputy :)
Był też czas na to, żeby sobie spokojnie wolnym tempem pojechać przez Kampinos zamiast asfaltem.
Pogody tylko nie było. A właściwie była, ale deszczowa.
Po pracy śmignąłem do Pruszkowa, gdzie miałem do załatwienia tak zwaną „sprawę”. A śmignąłem bardzo sprytnie bo generalnie wzdłuż torów SKMki. Lubię tę trasę. Po lewej w oddali słychać odgłosy miasta i ulicznego ruchu, po prawej śmigają z hukiem pociągi, a ja sobie jadę sam pomiędzy tym wszystkim :)
Po drodze trafiłem tylko na dwie przeszkody w postaci budowy potężnych filarów pod wiadukty rozmaitych WYLOTÓWEK, którymi to już za 50 dni wylecą wszystkie samochody z miasta i w całej Warszawie zostanę tylko ja ze swoim ekologicznym SUVem. No bo WLOTÓWEK nie słyszałem żeby budowano, więc jak już wyjadą to nie wrócą.
Logiczne, nie?
Z Pruszkowa do mnie to już masakra. Dawno się tak nie umęczyłem. Ponad godzinę jazdy pod mega wmordewind połączony z zacinającym deszczem i gradem. Sam nie wiem czy byłem bardziej zmęczony, zmarznięty czy zmoknięty.
Ale mam taki głód roweru, że nawet to sprawiło mi przyjemność :)
Kategoria Użytkowo


stat4u