Info
Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Październik1 - 7
- 2013, Wrzesień8 - 7
- 2013, Sierpień3 - 2
- 2013, Czerwiec12 - 57
- 2013, Maj7 - 5
- 2013, Kwiecień10 - 37
- 2013, Marzec12 - 59
- 2013, Luty3 - 19
- 2013, Styczeń1 - 14
- 2012, Grudzień3 - 18
- 2012, Listopad3 - 39
- 2012, Październik8 - 72
- 2012, Wrzesień14 - 98
- 2012, Sierpień6 - 53
- 2012, Lipiec12 - 66
- 2012, Czerwiec11 - 139
- 2012, Maj12 - 152
- 2012, Kwiecień9 - 112
- 2012, Marzec3 - 34
- 2012, Luty9 - 71
- 2012, Styczeń8 - 93
- 2011, Grudzień8 - 78
- 2011, Listopad7 - 80
- 2011, Październik6 - 43
- 2011, Wrzesień11 - 128
- 2011, Sierpień10 - 77
- 2011, Lipiec12 - 103
- 2011, Czerwiec7 - 79
- 2011, Maj17 - 181
- 2011, Kwiecień12 - 176
- 2011, Marzec3 - 3
- 2011, Luty5 - 3
- 2011, Styczeń3 - 19
- 2010, Grudzień3 - 13
- 2010, Listopad4 - 8
- 2010, Październik4 - 13
- 2010, Wrzesień8 - 15
- 2010, Sierpień7 - 2
- 2010, Lipiec9 - 6
- 2010, Czerwiec12 - 28
- 2010, Maj7 - 21
- 2010, Kwiecień11 - 35
- 2010, Marzec3 - 3
- 2010, Luty2 - 1
- 2010, Styczeń6 - 4
- 2009, Grudzień5 - 6
- 2009, Listopad4 - 4
- 2009, Październik4 - 17
- 2009, Wrzesień6 - 19
- 2009, Sierpień10 - 6
- 2009, Lipiec5 - 9
Wpisy archiwalne w kategorii
Na luzie
Dystans całkowity: | 12729.59 km (w terenie 6033.62 km; 47.40%) |
Czas w ruchu: | 625:51 |
Średnia prędkość: | 19.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.50 km/h |
Suma podjazdów: | 32883 m |
Suma kalorii: | 222087 kcal |
Liczba aktywności: | 223 |
Średnio na aktywność: | 57.08 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
20.45 km
18.00 km teren
01:17 h
15.94 km/h:
Maks. pr.:29.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 59 m
Kalorie: 509 kcal
Rower:Kona Caldera
Jeszcze bym nie kończył...
Wtorek, 28 lutego 2012 · dodano: 05.03.2012 | Komentarze 0
Wróciliśmy z wyjazdu o tyle nietypowego, że mało rowerowego. Tak jakoś wyszło. Obfitował w inne atrakcje między innymi takie jak biegówki, zjazdówki, browarówki, ale jednak roweru ciągle mało.
A że mi się tak ułożyło, że miałem ok. 2 godzin zapasu czasu w ciągu dnia natentychmiast ruszyłem do lasu.
I TU POWINNY BYĆ WSTAWIONE NAPRAWDĘ FAJNE ZDJĘCIA ZAŚNIEŻONEGO KAMPINOSU, SAREN I W OGÓLE.
Ale za cholerę nie wiem gdzie je skitrałem na dysku (ściągałem je kilka dni temu), a z aparatu już je skasowałem :/
A było naprawdę fajnie. Słońce i śnieżyca jednocześnie. Lód na tyle kruchy, że trzaskał złowrogo jak się po nim jechało, ale na tyle zmarznięty, że nie pękał jak się równomiernie rozłożyło ciężar ciała na rowerze.
Dwie duże sarny widziane z bliska i para pięknych lisów w zimowym futerku. Też z bliska. Pełna romantyka :) Tylko flamingów zabrakło.
No i rzeczonych zdjęć.
Generalnie R.E.W.E.L.A.C.J.A.
A że mi się tak ułożyło, że miałem ok. 2 godzin zapasu czasu w ciągu dnia natentychmiast ruszyłem do lasu.
I TU POWINNY BYĆ WSTAWIONE NAPRAWDĘ FAJNE ZDJĘCIA ZAŚNIEŻONEGO KAMPINOSU, SAREN I W OGÓLE.
Ale za cholerę nie wiem gdzie je skitrałem na dysku (ściągałem je kilka dni temu), a z aparatu już je skasowałem :/
A było naprawdę fajnie. Słońce i śnieżyca jednocześnie. Lód na tyle kruchy, że trzaskał złowrogo jak się po nim jechało, ale na tyle zmarznięty, że nie pękał jak się równomiernie rozłożyło ciężar ciała na rowerze.
Dwie duże sarny widziane z bliska i para pięknych lisów w zimowym futerku. Też z bliska. Pełna romantyka :) Tylko flamingów zabrakło.
No i rzeczonych zdjęć.
Generalnie R.E.W.E.L.A.C.J.A.
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
35.00 km
32.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona Caldera
Zabawy na lodzie 2 - decydujące starcie
Niedziela, 12 lutego 2012 · dodano: 17.02.2012 | Komentarze 19
Po wstępnym przetarciu bagnistych szlaków wczoraj, dzisiaj atakujemy w większym gronie. Doszła (za przeproszeniem) Che
I doszedł też Goro
Atakujemy w kierunku przeciwnym niż wczoraj z Radkiem.
Widać, że ktoś jeszcze się tędy przemieszczał
Według Che tędy szła ta gruba baba, której Al Bundy - gdy poprosiła go w jego obuwniczym o coś, w czym będzie mogła chodzić po lesie - polecił tabliczkę z napisem NIE STRZELAĆ:D
Nie obyło się bez poślizgów
Nie mam tylko fotki jak leży Goro, ale mam za to film. Jak będzie niegrzeczny to go wrzucę. Film, nie Gora :)
Che, która doszła© Niewe
I doszedł też Goro
Ich troje© Niewe
Atakujemy w kierunku przeciwnym niż wczoraj z Radkiem.
Kanałekiem na bagna© Niewe
Widać, że ktoś jeszcze się tędy przemieszczał
Tu coś szło.© Niewe
Według Che tędy szła ta gruba baba, której Al Bundy - gdy poprosiła go w jego obuwniczym o coś, w czym będzie mogła chodzić po lesie - polecił tabliczkę z napisem NIE STRZELAĆ:D
Tu coś jedzie :)© Niewe
Tu jest pięknie© Niewe
Tu coś przed nami ucieka© Niewe
Nie obyło się bez poślizgów
Goro chce skorzystać z okazji i pod pozorem pomocy zamierza wymacać Che :)© Niewe
Radek też leży© Niewe
I nawet mi się przydarzyło© Niewe
Nie mam tylko fotki jak leży Goro, ale mam za to film. Jak będzie niegrzeczny to go wrzucę. Film, nie Gora :)
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
28.00 km
27.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kona Caldera
Gwiazdy robią po lodzie :)
Sobota, 11 lutego 2012 · dodano: 17.02.2012 | Komentarze 14
Korzystając z tego iż nadeszła prawdziwa zima pojechaliśmy z Radkiem na zamarznięte Kampinoskie bagna.
Zaczęliśmy od Zielonej Karczmy skąd przedostaliśmy się na Dębły. Na bagnach pełno jest takich mostków na nieistniejących już drogach (zapadły się w bagnie)
A pod mostkiem niespodzianka. Lodowy stopnie wysokości ok 20cm.
Radkowi udało się złapać gumę na lodzie :)
I choć kilometrów mało to wypad wyjątkowo udany i męczący, bo choć tego może nie widać na zdjęciach to noszenia rowerów i przekładania ich przez powalone drzewa było naprawdę sporo.
A jutro będzie jeszcze więcej :)
Zamarznięty kanałek tralalałek© Niewe
Zaczęliśmy od Zielonej Karczmy skąd przedostaliśmy się na Dębły. Na bagnach pełno jest takich mostków na nieistniejących już drogach (zapadły się w bagnie)
Mostek na bagnach© Niewe
A pod mostkiem niespodzianka. Lodowy stopnie wysokości ok 20cm.
A co tam panie pod mostkiem słychać?© Niewe
Strasznie mi się podobały te pałki. Jak się taką potrąciło w czasie jazdy to się za przeproszeniem sypał widowiskowo© Niewe
Sypiące się pałki i Radek :)© Niewe
Znowu trzciny© Niewe
Tu normalnie jest jakieś 1,5 metra wody© Niewe
Radkowi udało się złapać gumę na lodzie :)
Radkowi udało się złapać gumę na lodzie© Niewe
I choć kilometrów mało to wypad wyjątkowo udany i męczący, bo choć tego może nie widać na zdjęciach to noszenia rowerów i przekładania ich przez powalone drzewa było naprawdę sporo.
A jutro będzie jeszcze więcej :)
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
35.00 km
33.00 km teren
02:06 h
16.67 km/h:
Maks. pr.:31.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:120 m
Kalorie: 821 kcal
Rower:Kona Caldera
Powrót Radka marnotrawnego
Niedziela, 29 stycznia 2012 · dodano: 07.02.2012 | Komentarze 14
Wrócił Radek.
Nie widziano go jakieś dwa miesiąca.
W międzyczasie był w Afryce, Włoszech i u wujka.
I jakie były pierwsze słowa po ujrzeniu dawno nie widzianych znajomych?
To proste: dawaj browar! Zdrożony znaczy się do mnie przyjechał :)
No to dałem. Dałem też temu Goru i tej Che. Czyli zaczęliśmy przygotowania do wycieczki.
Nasze zachowanie nie umknęło uwadze niejakiego Rootera, który natychmiast zjawił się z Burzy Synem, aby w owych przygotowaniach wziąć udział.
Wstępnie przygotowani wreszcie ruszyliśmy (bez Rotera, który poprzestał tylko na przygotowaniach)
Ze względu na piękne słońce i śnieg zarządziłem przejazd przez Zaborowskie łąki. Tam jest zawsze pięknie, ale w taką pogodę szczególnie. Jest też dosyć nierówno, a nie wszyscy należycie dobrali opony do warunków panujących na drodze :)
Che domagała się kawałka asfaltu, żeby przeprowadzić swój specjalistyczny trening, zatem uderzyliśmy do Łubca. Asfalt mimo kilku lodowych łat została zaakceptowany i nareszcie mogliśmy wyskoczyć do lasu tylko w naszym męskim towarzystwie :P
Zrobiliśmy kółeczko i zgarniając po drodze Che skierowaliśmy się PILNIE do Roztoki. A tam:
ZGROZA!!!
Nie było piwa.
Nie było piwa w butelkach.
Nie było piwa w puszkach.
Nie było piwa z nalewaka.
W ogóle nie było piwa.
W tej sytuacji nie mogliśmy dalej kontynuować wycieczki i udaliśmy się najkrótszą drogą do mnie.
Uff, jaka ulga po dotarciu.
Bystre oko Radka natychmiast dostrzegło, iż jeden z odpadów segregowanych nie został należycie przygotowany do recyklingu i postanowił przysłużyć się ochronie środowiska poprzez bezzwłoczną naprawę mojego zaniedbania.
Reszty nie opiszę, bo nie jestem pewien, ale grubo było :)
Nie widziano go jakieś dwa miesiąca.
W międzyczasie był w Afryce, Włoszech i u wujka.
I jakie były pierwsze słowa po ujrzeniu dawno nie widzianych znajomych?
To proste: dawaj browar! Zdrożony znaczy się do mnie przyjechał :)
No to dałem. Dałem też temu Goru i tej Che. Czyli zaczęliśmy przygotowania do wycieczki.
Nasze zachowanie nie umknęło uwadze niejakiego Rootera, który natychmiast zjawił się z Burzy Synem, aby w owych przygotowaniach wziąć udział.
Wstępnie przygotowani wreszcie ruszyliśmy (bez Rotera, który poprzestał tylko na przygotowaniach)
Jadą trzej jeźdźcy, jadą. Czwarty robi fotę.© Niewe
Ze względu na piękne słońce i śnieg zarządziłem przejazd przez Zaborowskie łąki. Tam jest zawsze pięknie, ale w taką pogodę szczególnie. Jest też dosyć nierówno, a nie wszyscy należycie dobrali opony do warunków panujących na drodze :)
Ona to chyba po prostu lubi© Niewe
Che domagała się kawałka asfaltu, żeby przeprowadzić swój specjalistyczny trening, zatem uderzyliśmy do Łubca. Asfalt mimo kilku lodowych łat została zaakceptowany i nareszcie mogliśmy wyskoczyć do lasu tylko w naszym męskim towarzystwie :P
Zrobiliśmy kółeczko i zgarniając po drodze Che skierowaliśmy się PILNIE do Roztoki. A tam:
ZGROZA!!!
Nie było piwa.
Nie było piwa w butelkach.
Nie było piwa w puszkach.
Nie było piwa z nalewaka.
W ogóle nie było piwa.
W tej sytuacji nie mogliśmy dalej kontynuować wycieczki i udaliśmy się najkrótszą drogą do mnie.
Uff, jaka ulga po dotarciu.
Bystre oko Radka natychmiast dostrzegło, iż jeden z odpadów segregowanych nie został należycie przygotowany do recyklingu i postanowił przysłużyć się ochronie środowiska poprzez bezzwłoczną naprawę mojego zaniedbania.
Nienależycie oczyszczony odpad szklany natychmiast przyciągnął uwagę Radka.© Niewe
Reszty nie opiszę, bo nie jestem pewien, ale grubo było :)
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
28.02 km
25.00 km teren
01:44 h
16.17 km/h:
Maks. pr.:35.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 70 m
Kalorie: 797 kcal
Rower:Kona Caldera
Lepsza chwilówka niż pamięciówka
Sobota, 28 stycznia 2012 · dodano: 03.02.2012 | Komentarze 9
Czasu mało, ale od dwóch tygodni nie byłem na rowerze. Zatem zamiast wspominać jak to było ostatnio, lepiej wyskoczyć chociaż na chwilkę.
No to wyskoczyłem spotkać się z Che.
Po drodze próbowałem po raz kolejny znaleźć jakiś inny wariant dotarcia do Lipkowa „na skuśkę” ale po raz kolejny wróciłem do szlaku. W okolicy nie ma chyba żadnej kładki nad wijącą się rzeczką.
A z Che udaliśmy się na romantyczny spacer nad jezioro. Tacy właśnie oboje jesteśmy. Romantyczni :)
Nareszcie przyszła prawdziwa, piękna zima.
No to wyskoczyłem spotkać się z Che.
Po drodze próbowałem po raz kolejny znaleźć jakiś inny wariant dotarcia do Lipkowa „na skuśkę” ale po raz kolejny wróciłem do szlaku. W okolicy nie ma chyba żadnej kładki nad wijącą się rzeczką.
A z Che udaliśmy się na romantyczny spacer nad jezioro. Tacy właśnie oboje jesteśmy. Romantyczni :)
Niestety jest zakaz kąpieli© Niewe
Nareszcie przyszła prawdziwa, piękna zima.
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
33.08 km
30.00 km teren
02:05 h
15.88 km/h:
Maks. pr.:29.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:112 m
Kalorie: 879 kcal
Rower:Kona Caldera
Skierowanko na śniegiem nacieranko
Niedziela, 15 stycznia 2012 · dodano: 19.01.2012 | Komentarze 14
Che pisze relację, ja wrzucam fotki.
Taki podział zadań se wymyśliłem.
Razem tworzymy kompletny wpis.
No bo na wycieczce w Kampinosie byliśmy właśnie razem, więc to ma sens.
Jak Tom i Dżerry.
Jak Terrence i Philip.
Jak Tomiii iii Dżołns w Ściganym.
Jak się wyszalała to jej odbiło i zaczęła miotać śnieżkami. Trzeba było wypisać skierowano na śniegiem nacieranko :)
A tymczasem w Palmirach…
Taki podział zadań se wymyśliłem.
Razem tworzymy kompletny wpis.
No bo na wycieczce w Kampinosie byliśmy właśnie razem, więc to ma sens.
Jak Tom i Dżerry.
Jak Terrence i Philip.
Jak Tomiii iii Dżołns w Ściganym.
Zrobiłem to zdjęcie jadąc po śliskiej nawierzchni, na łysej oponie i bez wywrotki. Damn, I'm good :)© Niewe
Tak zwana supriza. Bagna wzdłuż niebieskiego szlaku© Niewe
A tak! Pcha pod górę. Rady nie dała :)© Niewe
Labrador w lesie musi się wyszaleć :)© Niewe
Jak się wyszalała to jej odbiło i zaczęła miotać śnieżkami. Trzeba było wypisać skierowano na śniegiem nacieranko :)
A tymczasem w Palmirach…
Muzeum w Palmirach - już jakiś debil postawił wyrwikółkę© Niewe
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
45.69 km
31.00 km teren
02:17 h
20.01 km/h:
Maks. pr.:36.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 68 m
Kalorie: 1314 kcal
Rower:Kona Caldera
Spragnionych napoić, słabszych obić, a zmęczonych porozwozić.
Piątek, 6 stycznia 2012 · dodano: 11.01.2012 | Komentarze 16
Wszystko co dobre szybko się kończy.
I nie jest zdrowe.
A wczoraj z Gorem i Che spędziliśmy wieczór bardzo niezdrowo.
Z drugiej strony jak się nad tym zastanowić to było sporo ruchu, a przecież ruch to zdrowie.
Sam już ZATEM nie wiem czy było zdrowo czy niezdrowo.
Na pewno niezdrowe jest to, że na rowery wsiedliśmy dzisiaj dopiero o czternastej. No ale wczoraj tak się zdrowo bawiliśmy, że nie dało rady wcześniej ;)
Przeciągam towarzystwo moją wersją B dojazdu do Warszawy lasami. Po wzruszającym pożegnaniu z Gorem, który odbija na Łomianki nakarmić jakieś bestie odstawiam jeszcze Che na Wrzeciono i zawijam do siebie. Robi się ciemno, leje, a ja zamieniłem rower na ten bez błotników. Do domu docieram tak ufajdany na gębie, ze mnie moja własna, osobista córka w pierwszej chwili nie poznała i się przestraszyła. Rower ufajdany nie słabiej.
Teraz mam w garażu dwa ufajdane rowery i nie ma komu ich umyć. Che za każdym razem jak je widzi kiwa z dezaprobatą głową i coś tam mamrocze, ale za robotę się nie bierze.
Dobrze, że tego Fighta kupiłem wczoraj ;)
I nie jest zdrowe.
A wczoraj z Gorem i Che spędziliśmy wieczór bardzo niezdrowo.
Z drugiej strony jak się nad tym zastanowić to było sporo ruchu, a przecież ruch to zdrowie.
Sam już ZATEM nie wiem czy było zdrowo czy niezdrowo.
Na pewno niezdrowe jest to, że na rowery wsiedliśmy dzisiaj dopiero o czternastej. No ale wczoraj tak się zdrowo bawiliśmy, że nie dało rady wcześniej ;)
Przeciągam towarzystwo moją wersją B dojazdu do Warszawy lasami. Po wzruszającym pożegnaniu z Gorem, który odbija na Łomianki nakarmić jakieś bestie odstawiam jeszcze Che na Wrzeciono i zawijam do siebie. Robi się ciemno, leje, a ja zamieniłem rower na ten bez błotników. Do domu docieram tak ufajdany na gębie, ze mnie moja własna, osobista córka w pierwszej chwili nie poznała i się przestraszyła. Rower ufajdany nie słabiej.
Teraz mam w garażu dwa ufajdane rowery i nie ma komu ich umyć. Che za każdym razem jak je widzi kiwa z dezaprobatą głową i coś tam mamrocze, ale za robotę się nie bierze.
Dobrze, że tego Fighta kupiłem wczoraj ;)
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
33.00 km
30.00 km teren
01:48 h
18.33 km/h:
Maks. pr.:32.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:104 m
Kalorie: 862 kcal
Rower:Kona Caldera
Spokojnie, spokojnie...
Niedziela, 1 stycznia 2012 · dodano: 02.01.2012 | Komentarze 9
Mała i spokojna wycieczka po Kampinosie.
Mała, bo z taką jedną małą.
A spokojna, bo mała zbyt gwałtownie wyczeźwiała i ją gowa rozbolała :)
Trzeba było jechać po kolejną reanimacyjną krzynkę natychmiast po powrocie z wycieczki.
A żeby nie było tak zupełnie lakonicznie w temacie wycieczki to dodam, że podczas próby przeskoczenia leżącego na ścieżce drzewka rąbnąłem w nie centralnie tylnym kołem.
Trochę jak ten gościu na damce :)
&list=FLt-qIq3BXhY9PTyadGyKbdw&feature=mh_lolz
Tyle, ze ja nie mam damki, a w oponie mam ponad 3,5 bara czemu się wszyscy ze mną jeżdżący nie wiem czemu dziwują i nic mi się nie stało.
Zabrakło Gora i Radka
Pierwszy jak zwykle wymiękł ;)
Drugi dawał z siebie od samego rana wszystko, albo przynajmniej dużo i ciężko było znaleźć wspólny język ;)
Mała, bo z taką jedną małą.
A spokojna, bo mała zbyt gwałtownie wyczeźwiała i ją gowa rozbolała :)
Trzeba było jechać po kolejną reanimacyjną krzynkę natychmiast po powrocie z wycieczki.
A żeby nie było tak zupełnie lakonicznie w temacie wycieczki to dodam, że podczas próby przeskoczenia leżącego na ścieżce drzewka rąbnąłem w nie centralnie tylnym kołem.
Trochę jak ten gościu na damce :)
&list=FLt-qIq3BXhY9PTyadGyKbdw&feature=mh_lolz
Tyle, ze ja nie mam damki, a w oponie mam ponad 3,5 bara czemu się wszyscy ze mną jeżdżący nie wiem czemu dziwują i nic mi się nie stało.
Zabrakło Gora i Radka
Pierwszy jak zwykle wymiękł ;)
Drugi dawał z siebie od samego rana wszystko, albo przynajmniej dużo i ciężko było znaleźć wspólny język ;)
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
23.00 km
22.00 km teren
01:13 h
18.90 km/h:
Maks. pr.:30.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 83 m
Kalorie: 633 kcal
Rower:Kona Caldera
Mam kaca i nigdzie nie jadę
Poniedziałek, 26 grudnia 2011 · dodano: 27.12.2011 | Komentarze 4
Wbrew pozorom to nie moje słowa tylko Gora, z którym mieliśmy dzisiaj troszkę pokręcić :)
A skoro Goro nie jedzie to postanowiłem się wreszcie wyspać za cały rok. A jak już się wyspałem i pokręciłem po chałupie to się zrobiło mało czasu na jeżdżenie. A z tego mało czasu w lesie zrobiło się jeszcze mniej, bo się okazało, że nie wziąłem przedniej lampy i trzeba było uchodzić z lasu czym prędzej.
Ale plan wykonany.
Pojeździłem.
Wyluzowałem.
Sarny widziałem i to cztery.
I jeszcze mi tak jakoś świątecznie zostało
&feature=relmfu
:)
A skoro Goro nie jedzie to postanowiłem się wreszcie wyspać za cały rok. A jak już się wyspałem i pokręciłem po chałupie to się zrobiło mało czasu na jeżdżenie. A z tego mało czasu w lesie zrobiło się jeszcze mniej, bo się okazało, że nie wziąłem przedniej lampy i trzeba było uchodzić z lasu czym prędzej.
Ale plan wykonany.
Pojeździłem.
Wyluzowałem.
Sarny widziałem i to cztery.
I jeszcze mi tak jakoś świątecznie zostało
&feature=relmfu
:)
Kategoria Na luzie
Dane wyjazdu:
113.00 km
90.00 km teren
05:22 h
21.06 km/h:
Maks. pr.:39.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:257 m
Kalorie: 2969 kcal
Rower:Kona Caldera
Kanałek tralalałek ;)
Niedziela, 18 grudnia 2011 · dodano: 21.12.2011 | Komentarze 21
Fajna wycieczka tralaleczka z Che i z Gorem. Jedno i drugie zrobili już z tego wpisy, ale zdjęcia mam tylko ja :P
Się wysiliłem :P
Dwa tralalały. Jeden duży drugi mały ;)© Niewe
Nie do końca wiem co miało to zdjęcie przedstawiać, ale jesteśmy w komplecie© Niewe
Się wysiliłem :P
Kategoria Na luzie