Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Użytkowo

Dystans całkowity:5009.93 km (w terenie 1024.70 km; 20.45%)
Czas w ruchu:228:50
Średnia prędkość:21.07 km/h
Maksymalna prędkość:57.20 km/h
Suma podjazdów:8457 m
Suma kalorii:134236 kcal
Liczba aktywności:102
Średnio na aktywność:49.12 km i 2h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
73.00 km 14.00 km teren
04:04 h 17.95 km/h:
Maks. pr.:39.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:145 m
Kalorie: 2214 kcal

Psychopatów na szczęście nie brakuje :)

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · dodano: 16.04.2012 | Komentarze 17

Jak słusznie zauważył niejaki ablababla psychopatów nie brakuje, a numery nie są po to, żeby z nimi latać po komendach. Jadąc po pracy do fabryki Gora trafiłem na auto zaparkowane na ścieżce rowerowej i zrobiłem fotkę z zamiarem udostępnienia jej naszej dzielnej Straży Miejskiej.

WPN99MY © Niewe


Dosłownie dwie minuty później jak tamtędy wracałem karząca ręka sprawiedliwości już dosięgła tego złoczyńcę :)

Karząca ręka sprawiedliwości dosięgnie każdego © Niewe


Z Gorem śmignęliśmy sobie do Samiry, a potem na Zachodni wyczaić co i jak z tymi pociągami do Otwocka, bo co innego stoi w Internecie, a co innego jest w Realu, a my sobie nie możemy pozwolić na błędy w sobotę rano. Na dworzec wpada też Janek i od razu robi się romantycznie. To w końcu tu się poznaliśmy dwa lata temu ;)
Na tę okoliczność zajechaliśmy do Bemola na JEDNO piwo :)
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
66.22 km 3.00 km teren
03:49 h 17.35 km/h:
Maks. pr.:32.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:220 m
Kalorie: 2180 kcal

Takie tam, do pracy i w ogóle ekstra

Czwartek, 16 lutego 2012 · dodano: 01.03.2012 | Komentarze 2

Słabo pamiętam co robiłem, bo dodaję wpis po dwóch tygodniach :)
Wiem, że byłem w pracy, banku i u Gora.
I pamiętam gościa co na ścieżce przy Prymasa zjechał po schodach z jakąś kosmiczną prędkością. Czyli schody na ścieżce rowerowej są okej, a to tylko niektórym rowerzystom brakuje umiejętności :)
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
66.00 km 3.00 km teren
04:04 h 16.23 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:220 m
Kalorie: 2250 kcal

Kto powinien projektować drogi dla rowerów?

Poniedziałek, 13 lutego 2012 · dodano: 17.02.2012 | Komentarze 5

Według mnie najlepiej do tego nadają się zwykli, fizyczni robotnicy. Najlepiej ci co odśnieżają. Inżynier ma za dużą wiedzę i komplikuje proste sprawy. A potem przyjeżdża fizyczny i postępuje zgodnie z logiką.

Robotnik odśnieża tak jak mu podpowiada logika... © Niewe


...czyli cały czas prosto, bez zbędnych esów folresów i w logicznym układzie. Jezdnia, ścieżka, chodnik © Niewe


Gdyby chodnik biegł cały czas tak jak przejechał pług, a DDR tak jak nie przejechał miałoby to sens. W Warszawie jednak to nigdy nie nastąpi :/

A w kwestii samej jazdy :)
Dom-praca-Goro-Stachu-do domu wężykiem :)
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
66.00 km 2.50 km teren
03:09 h 20.95 km/h:
Maks. pr.:34.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:199 m
Kalorie: 2047 kcal

Dobry Amerykanin

Czwartek, 9 lutego 2012 · dodano: 14.02.2012 | Komentarze 7

Wstawaj, praca, praca, wstawaj…
A po pracy byłem ustawiony z Gorem na zmianę barw dżiesemowych.. Za namową wielu osób postanowiłem przejść do Madżenty, bo to się podobno wszystkim wokół opłaca. Dzięki pośrednictwu Gora okazało się, że opłaca się i mi :)

Jadąc po pracy do Gora spotkałem kobitkę walczącą z wymianą koła w swoim Renault Clio. Akurat jestem w trakcie lektury bloga o Stanach, gdzie gość zachwyca się gotowością do pomocy, którą reprezentują rodowici Amerykanie. Takie same wrażenie po pobycie w Stanach wyniósł mój brat. Ja wyniosłem inne, ale ja miałem do czynienia głownie z Polakami i Rosjanami, więc to się jakby nie liczy.
Enyłej..
Minąłem ją, a jak już minąłem to se pomyślałem „aaaa, będę ja se taki dobry Amerykanin i jej pomogę”
Zawróciłem i pomogłem. A jak skończyłem to usłyszałem:
- Jak się mogę Panu odwdzięczyć?
Cholera, dlaczego tylko w pornosach kobiety zadające takie pytanie to długonogie brunetki z długimi blond włosami? Czy czasem życie nie mogłoby przypominać porządnego, niemieckiego filmu? :D

No ale może właśnie dzięki temu, że tak nie jest dotarłem do Gora i załatwiłem sprawę. Ponieważ każda taka sprawa to jakaś okazja udaliśmy się do Latchorzewa, aby to słusznie uczcić.
A potem trzeba było tylko wrócić do domu. Drobnostka.
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
47.49 km 17.00 km teren
02:15 h 21.11 km/h:
Maks. pr.:33.33 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 99 m
Kalorie: 1571 kcal

33,3km/h. Taki mi maks wyszedł. Nie planowałem tego. Naprawdę :P

Poniedziałek, 9 stycznia 2012 · dodano: 11.01.2012 | Komentarze 12

Rano przez pola i lasy do pracy z Che jak Hipek z Hipcią tylko dużo dłużej. Tak już po prostu mamy ;)
Po pracy pora na mały test. Sprawiłem sobie nowe naszki. Takie luźne. Żeby nie powiedzieć luzackie. Materiał jakiś dziwny i ciężko określić jak z jego mrozoodpornością, a ponieważ do przejechania mam zaledwie coś ok. 6 kilo zakładam je bez niczego pod spodem (mors, ty zboku, majtki miałem) i wyjeżdżam na miacho.
Temperatura ok. 3 stopni, bezwietrznie.
Werdykt: da się, ale raczej na krótki dystans i po mieście. Na dłużej i przez wygwizdów przydałoby się jakieś 3-4 stopnie cieplej.
No i mam jasność w temacie.
A taki format spodni mi się przydaje, bo łatwiej się z nich wykaraskać, a jak mam się przebierać trzy razy dziennie to ma to znaczenie. No i mam w pytkę kieszeni :)
Jak już mnie tak na te testy naszło, to postanowiłem wracając na wiochę przetestować jeszcze nową kładkę nad trasą S-8. Ze zdjęć wynikało, że pokryta jest takim samym materiałem jak DDR nad trasą AK czyli kurewsko śliską po deszcze, ale jednak jest różnica. Sypnęło się chyba więcej kwarcu i tragedii nie stwierdziłem. Co nie zmienia faktu, że zawijasy na nią prowadzące mnie irytują.
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
63.95 km 20.00 km teren
03:08 h 20.41 km/h:
Maks. pr.:37.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:175 m
Kalorie: 2047 kcal

Dużo linków mi się w tym wpisie wstawiło

Czwartek, 5 stycznia 2012 · dodano: 11.01.2012 | Komentarze 2

Rano w kompletnych ciemnościach udałem się na osiem godzin do miejsca mojego przymusowego pobytu. Poprzedniego dnia wziąłem się za smarowanie napędu i wyjszło na jaw czemu w poniedziałek tak ciężko mi się jechało. Do zakręcenia korbą trzeba siły dwóch dorosłych mężczyzn czyli przeliczając czterech morsów i jeszcze dwóch obcych, żeby rower trzymało. Nawet ja musiałem użyć obu rąk, żeby nią zakręcić :P
Czyli kolejny wydatek do zbioru pod tytułem „bezkosztowy mieszczuch”.
Chociaż po prawdzie to z niego taki mieszczuch jak i ze mnie :)
Niemniej jednak…
Po zakończeniu odbywania mojej ośmiogodzinnej kary ruszyłem po raz drugi do Azymutu. Tym razem jednak Mission Completed i teraz jak spadnie śnieg będę mógł śmigać na biegówkach z moim Garminem na nadgarstku. Będę na przykład wiedział, która jest godzina :) Tylko żeby ten cholerny śnieg wreszcie spadł.
Wydawszy trochę kasy stwierdziłem, że chcę wydać jeszcze i pognałem do centrum zanabyć Fighta. Skoro dołożyłem Che w tańcach to teraz jeszcze przynajmniej wirtualnie obiję jej to pyskate lico. Przy okazji oberwie się też Gorowi :)
A napisałem o tych tańcach umyślnie, bo mors wyraźnie nie w formie, a tu będzie miał łatwo :P
W obu miejscach nie było żadnego problemu z wprowadzeniem roweru co niniejszym zaznaczam jako istotne.
Azymut i RTV Euro AGD na Marszałkowskiej są Rower Friendly :)
W międzyczasie pracę skończył Goro i mogliśmy potoczyć się razem do „prawdziwego rodzynka na klubowej mapie Warszawy” gdzie chwilę później dołączyła do nas Che, a stamtąd to już standard czy też standart jak piszą niektórzy. Przez lasy, przez pola, przez ciemność, unikając dróg publicznych przedostaliśmy się do siedliska zła wszelkiego czyli mojego skromnego domu :P
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
72.00 km 8.00 km teren
03:15 h 22.15 km/h:
Maks. pr.:38.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:120 m
Kalorie: 2200 kcal

Jeszcze spokojniej niż wczoraj

Poniedziałek, 2 stycznia 2012 · dodano: 03.01.2012 | Komentarze 17

Wczesnym rankiem razem z Che, niczym Hipek i Hipcia :) tyle, że nie przez miasto, lecz przez pola, lasy i wsie, uciekając przed wilkami, jednorożcami (to po szampanie) i walcząc z własnymi słabościami (kac) oraz słabościami sprzętu (cholerna manetka nie naprawiła się sama) odbyliśmy (za przeproszeniem) wycieczkę do stolicy…

…byśmy nie poznali, gdyby nie napisy ;)

Taka Che jak się raz na podjeździe zalęgnie i jeszcze, nie daj Jah, przed samym Sylwestrem, to ciężko potem jej się pozbyć dopóki są browary. A u mnie zawsze są.

Po przymusowej ośmiogodzinnej kwarantannie w miejscu tak samo przymusowego pobytu zwanym eufemistycznie pracą, ruszyłem, tym razem już sam, na miacho.
Nawet dwa razy ruszyłem, bo jak się zorientowałem, że nie wziąłem komórki to musiałem po nią wrócić i ruszyć jeszcze raz. Oczywiście nie od razu się zorientowałem, ale kto nie ma w głowie ten potem ma przebiegi.

Wymarzyło mi się zaposiąść (czas przyszły dokonany od POSIADANIA) nowe mocowanie dla mojego Garmina. Tym razem takie na rękę. Na lewą, żeby być precyzyjnym.
W tymże celu kopnąłem się do Azymutu, gdyż wieść gminna niesie, że właśnie tam mi takie coś zmajstrują.

Rzeki przepłynąłem… (Kępa Potocka),
góry pokonałem.. (Podleśna),
wielkim lasem szedłem … (jednego drzewa nawet nie zauważyłem i teraz pobolewa mnie bark),
chuja tam zdziałałem… (bo w Azymucie renamęt, remanęt, INWETARYZACJA)

Trzeba będzie powtórzyć wycieczkę.

Wnioski z dzisiejszego jeżdżenia mam następujące.
Musze coś zmienić w moim „mieszczuchu”. Jazda nim nie sprawia mi takiej przyjemności jak podstawowym rowerem, bo:
- jest zdecydowanie za ciężki (chyba zdejmę bagażnik),
- amor jest chyba cięższy nawet niż cały rower łącznie z amorem (chyba założę sztywny karbonowy widelec),
- przydałaby się tarcza przynajmniej na przód (cholernych ślepców za kierownicami jest gros),
- jakoś mi niewygodnie (potrzebuję giętej kiery i nowego siodła),
- migająca lampka oślepia mnie, zamiast innych (muszę ją stuningować kawałkiem czarnej taśmy),
- prawa manetka czasem działa, a czasem nie (poczekam, może jednak naprawi się sama),
- mam mokrą dupę (muszę przedłużyć tylny błotnik).

I tak właśnie upada mój mit o bezkosztowym złożeniu mieszczucha z resztek innych rowerów.
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
37.16 km 16.00 km teren
01:39 h 22.52 km/h:
Maks. pr.:34.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 63 m
Kalorie: 1159 kcal

Prawdziwy rodzynek na klubowej mapie Warszawy

Czwartek, 29 grudnia 2011 · dodano: 30.12.2011 | Komentarze 9

Tak określił Bemola Wojtach, który zawitał tu pierwszy raz i ujrzał jego szacowne wnętrze :)
Ja bym jeszcze w miejsce „Warszawy” wstawił „Europy” żeby było bardziej trendy, dżezzi i w ogóle och i ach, ale się nie sprzeczałem. Bo rozpocząłem konsumpcję, a przy konsumpcji się nie sprzeczam. Bo i o co.
W trakcie rzeczonej konsumpcji nawiedziła nas Bikergonia. Można powiedzieć, że już tradycyjnie :)
Miałem pewne obawy przez powrotem do domu, bo jak jechałem w tę mańkę to na leśnej drodze, która służy mi do bezszelestnego przemykania do domu w stanie, w którym takie niezauważone przemknięcie jest wysoce zalecane, spali panowie policjanci w swoim radiowozie. Na szczęście chyba nie mieli jakiś wielkich zaległości, bo się wyspali i jak wracałem to już ich nie było.

No i to chyba ostatni wpis w tym roku, więc pokuszę się o jakieś podsumowanie.

PODSUMOWANIE:
Czad był ! :)


No dobra, jednak rozwinę tą myśl.
Naprawdę był czad :D

Dobra, rozwinę jeszcze bardziej i przytoczę kilka istotnych faktów jednak:

Poznałem Che, to fakt numer jeden :)

Poznałem Radka (szkoda, że go nie ma na BS)

Poznałem mnóstwo innych, często mocno zakręconych ludzi, ale nie mogę ich wymieniać po kolei, bo się boję, że o kimś zapomnę i będzie straszna siara.
Więc tylko pozdrawiam specjalnie tych z nich, z którymi udało mi się zasiąść w tym roku przy Kasztelanie czyli Anię, Bikergonię, Darka, emonikę, Fascika, Izkę, Kosmę, Puchatego (kuuuuooocham go ;) i Siwego wymieniając ich wszystkich w kolejności alfabetycznej, żeby uniknąć jakichkolwiek zarzutów o faworyzowanie kogokolwiek.
Aczkolwiek jak ktoś widział Anię na zdjęciach, to nie powinien się dziwić, że jest na "A" ;)

Nie poznałem osobiście Morsa i Hipka. Trzeba to naprawić w przyszłym roku.

W tym roku udało się także wśród licznych wyjazdów popełnić kilka naprawdę specjalnych wyróżniających się mega zajebistością. Czyli przede wszystkim Kluczbork, Dżałorki, Ełk, Dębki i rewelacyjne Tatry.
Większość w towarzystwie Che, Gora i Radka w rozmaitych konfiguracjach.

I oby w przyszłym roku też było tak fajnie, a nawet fajniej.


Hepi niu jer!
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
78.55 km 20.00 km teren
03:37 h 21.72 km/h:
Maks. pr.:36.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:220 m
Kalorie: 2602 kcal

R4

Czwartek, 15 grudnia 2011 · dodano: 22.12.2011 | Komentarze 13

Umówiłem się na popołudnie z Gorem na rower, więc od razu z rana śmignąłem do pracy.
Fajnie, bo mogę popatrzeć na korek z boku i nie potrzebuję rano kawy.
Niefajnie, bo ciemno kurde jak z domu wychodzę. Nie przepadam za tym, ale jakoś poszło.
Nawet mnie nikt rozjechać po drodze nie próbował. Kierowcy jakoś dziwnie uprzejmi. Chyba po ostatnich podwyżkach cen wachy sami uprzejmi się ostali.
Śmignięcie z rana wymagało ode mnie nie lada poświęcenia dnia poprzedniego, ponieważ dyżurna kurtka przebywała w domu, a wozić kurtkę do pracy w plecaku jest słabo. Wyszedłem więc po prostu z pracy w środę bez kurtki.
Po rzeczonym śmignięciu zrobiłem sobie przymusową, ośmiogodzinną przerwę w pedałowaniu, a następnie przystąpiłem do realizacji reszty dzisiejszego planu.
Najpierw szybki przelot na Włochy, aby odebrać filmy, które nieopatrznie pożyczyłem w stanie tak zwanej imprezowej euforii, a potem do Gora pod pracę. Razem poturlaliśmy się przez całe miacho na New World i na Old Town uzupełniają po drodze kalorie w jakiejś syfnej sieciówie. A po sytnym żarciu nic tak dobrze nie robi, jak przepyszne piwko. A najlepiej cztery.

Mistrz drugiego planu powraca ;) © Niewe



Czyli klasyczna Rura i nocne przez lasy się przedzieranie :)
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
59.00 km 39.00 km teren
02:46 h 21.33 km/h:
Maks. pr.:38.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:172 m
Kalorie: 1874 kcal

"Kawałek" jest jednostką czasu czy odległości?

Wtorek, 4 października 2011 · dodano: 05.10.2011 | Komentarze 6

Do pracy częściowo po trasie niedzielnego maratonu, a po pracy szybkie piwko na Młocinach i przez Łomianki jeszcze więcej po trasie niedzielnego maratonu. Tak jakoś wyszło. Miało być trochę inaczej, ale mnie jakoś w lesie odcięło i musiałem wyjechać do wsi poszukać kalorii. Napotkane dziewczę (nieletnie) wskazało mi dwie różne drogi do dwóch różnych sklepów. Próbowałem oszacować, który mi bardziej pasuje i się pytam:
- Ile do tego sklepu?
- Kawałek, odpowiada dziewczę.
Kurde, żeby chociaż 15 lat miała to przynajmniej mógłby z niej pożytek jakiś być. Tak też niby był, ale niewielki.
Kategoria Na luzie, Użytkowo


stat4u