Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Niewe z miasteczka Wiktorów. Mam przejechane 21566.55 kilometrów w tym 10127.52 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Niewe.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Użytkowo

Dystans całkowity:5009.93 km (w terenie 1024.70 km; 20.45%)
Czas w ruchu:228:50
Średnia prędkość:21.07 km/h
Maksymalna prędkość:57.20 km/h
Suma podjazdów:8457 m
Suma kalorii:134236 kcal
Liczba aktywności:102
Średnio na aktywność:49.12 km i 2h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
92.05 km 20.00 km teren
03:50 h 24.01 km/h:
Maks. pr.:41.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:146 m
Kalorie: 2780 kcal

Będę lakoniczny jak nie ja. Może nawet i lepiej.

Wtorek, 17 lipca 2012 · dodano: 27.07.2012 | Komentarze 8

Nie da rady. Muszę skracać, bo zaległości mam zaległe.
Praca, po pracy tak zwane „interesy” w Mościskach, potem Goro, Samira, ścieżka nad Wisłą, Bemol (czyli prawdziwy rodzynek na klubowej mapie Warszawy), nasiadówa z Bikergonią i wreszcie Che :)

Powrót jak zwykle ciężki.

Erecto!!! © Niewe
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
73.50 km 20.00 km teren
03:39 h 20.14 km/h:
Maks. pr.:34.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:133 m
Kalorie: 2369 kcal

Łu Łaraba

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 4

Najpierw rano z Che.
Potem po południu z Olą.
Potem dołączyła znowu Che i jeszcze Karolajna
A na koniec Piotrek z Gerappa.

Ponieważ jest to portal rowerowy, zrozumiałe jest, że powyższe nie powinno wywoływać żadnych niezdrowych emocji, skojarzeń, spekulacji, chichotów czy też oburzenia.
Mając jednak świadomość, że trafiają tu także osobniki chore tak jak ja, co to im się wszystko z dupą kojarzy, napiszę jednak coś więcej.

Jakem już zaznaczył we wczorajszym wpisie lubię jeździć do pracy, więc pojechałem i dziś.
Tyle, że z Che. Żeby jeszcze fajniej było.
Generalnie wyszło na zero, bo nie spotkaliśmy koni ;)

Po spędzeniu przymusowych ośmiu godzin (odjąć oczywiście zwyczajowe półgodzinne spóźnienie) ruszam na miacho, po Olę z którą się lekkomyślnie na dzisiaj umówiłem. Ola bardzo szybko mi przypomniała dlaczego mając do wyboru absolutnie wszystkie dziewczyny świata (kto mnie zna to rozumie, kto nie zna, to zdjęcia też mu powinny wystarczyć ;) jak przychodzi do umawiania się to wybieram Che.
Otóż Ola, jak każda dziewczyna, nie dość, że się spóźniła, to jeszcze zbierała się do drogi…
dobrą godzinę (dobra godzina = 1,2 * zwykła godzina)
Dobrą godzinę mojego cennego życia!
Żeby ona się jeszcze jakoś widowiskowo zbierała, to bym się jakoś zajął. Ale ona się zwyczajnie zbierała, niewidowiskowo, więc musiałem się zająć głównie zaciskaniem zębów w oczekiwaniu na finał. Dobrze, że chociaż jakąś paszę wystawiła, bo bym chyba nie zdzierżył.
No ale ostatecznie pojechaliśmy. Na Młociny, nad Wisłę, na prom popaczeć…

Mówiłem, że już pływa. Mówiłem. © Niewe


Zahaczyliśmy o Kampinos, zaliczyliśmy cmentarnego singla, omówiliśmy co było do omówienia aż wreszcie nastąpiło nieuniknione.

Wreszcie pojechaliśmy na piwo :)

Tym razem wybór padł na Araba, na Kępie. Zacna miejscówka, bo i zjeść można, i popić, i popaczeć, a przede wszystkim można spotkać przy barze Che, która przybyła tu z Karolajną.

Nie umawialiśmy się, a jakbyśmy się umówili.
Czy to jakiś znak?

Mam tylko nadzieję, że żaden z tych znaków co wiszą w Czerwińskim kościele.
Zatem aby nie marnować stolików, zsiedliśmy się wszyscy razem, a nawet ktoś się jeszcze do nas dosiadł.

Czy na pewno on usiadł w dobrą stronę? © Niewe


A ja zająłem się donoszeniem browarów

Donosiciel, doręczyciel. © Niewe


Już po godzince miałem przy stoliku trzy pijane dziewczyny (psa się pozbyliśmy), więc tylko czekałem kiedy zaczną się wzajemnie dotykać. Na wszystkich filmach, które ja oglądam tak właśnie jest, więc widocznie tak właśnie to musi być.
I pewnie by było, tylko, że wtedy dosiadł się do nas Piotrek Z Gerappa i na wstępie wygonił od razu Karolajnę :)

Dosiadł się Piotrek (pierwszy z prawej) © Niewe


Karolajna się zbiera. Zwracam uagę na dobór stroju do koloru ramy. © Niewe


Ten drobny zonk nie przeszkodził nam jednak dalej czynić intensywnej integracji i nawilżacji. Na tyle intensywnej, że jak dobrze pamiętam, Piotrek trzy razy przedstawiał mi swojego syna, którego zdaje się poznałem już kiedyś w Ełku i to też nie wiem czy nie kilka razy :)

A potem zostało mi już tylko przedrzeć się lasami po ciemku do domu.
Tym razem jednak nauczony już doświadczeniem, zatrzymując się na sikanie zostawiałem lampki włączone. Zdecydowanie łatwiej potem rower znaleźć.
I oczywiście ja znowu miałem najdalej. Taka karma.

A rozpisałem się tak bardzo, bo po pierwsze dawno nie pisałem, a po drugie kolejne wpisy będą kuse, bo się zrobiły takie zaległości, że nie pamiętam gdzie i po co jeździłem :)
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
69.00 km 15.00 km teren
03:07 h 22.14 km/h:
Maks. pr.:42.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:131 m
Kalorie: 2186 kcal

Jak ja lubię jeździć do pracy

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 9

Szkoda tylko, że droga do pracy kończy mi się pracą.
Tego to już zdecydowanie nie lubię.


A w drodze do pracy mam na przykład tak:

Kuonie po lesie luzem biegają © Niewe


Las, słońce, konie przy drodze.. No jak tu nie polubić drogi do pracy?

A jak ponadto jeszcze nie jadę sam, to już w ogóle jest czad.
Zatem po pracy podjąłem odpowiednie środki zaradcze przez wtorkową drogą do pracy czyli odnalazłem w centrum opuchniętą Che, napoiłem i przeciągnąłem przez Latchorzew do Domu Złego

Nakarmić nie mogłem, bo się dziewczyna za ostro bawiła w łikend :)
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
43.00 km 12.00 km teren
01:47 h 24.11 km/h:
Maks. pr.:44.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 42 m
Kalorie: 1472 kcal

Każdy ma taki mural, na jaki zasługuje

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 8

Izka na przykład kolekcjonuje takie.
A ja w drodze do pracy, w Laskach trafiłem na taki:

Piwo! Piwo! Moje ogniste paliwo :) © Niewe


Upierdliwym petentom wyjaśnia się, że zdjęć lasek, ani nawet laski nie będzie :P
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
75.55 km 8.00 km teren
03:13 h 23.49 km/h:
Maks. pr.:43.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:107 m
Kalorie: 2674 kcal

Z Padawanem

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 8

Poczebowałem dzisiaj po pracy załatwić ciurkiem kilka spraw, które wymagały pozostawiania roweru.

A pozostawianie roweru bez nadzoru to tak jakby wrzucić go do rzeki. W obu przypadkach będzie go można obejrzeć sobie tylko na zdjęciach.

Ponieważ jestem sprytny i przebiegły roztoczyłem zatem kilka dni temu przed niejakim Rooterem wizję wspaniałych i olśniewających doznań płynących z poruszania się w semantyce miejskiej i w ten prosty sposób pozyskałem na dzisiaj młodego padawana do pilnowania roweru i wymieniania uwag na temat mijanych dupencji na rowerach lub bez :)

Padawan wyświetlił mi się punktualnie pod pracą i ruszyliśmy zaliczać kolejno:
- sklep podróżnika –bo poczebna mi porządna mapa na łikend
- Samirę – bo poczebne mi dobre żarcie na wyjazd
- serwis Nokii – bo wodoodporna Nokia okazała się wodoodporna tylko z nazwy i przegrała konfrontacje z Rawką
- spelunę w Parku Szczęśliwickim – bo się zgrzaliśmy od tego jeżdżenia i nas suszyło.

Jak niewiele poczeba mu do szczęścia :) © Niewe


Jak popiliśmy to zgłodnieliśmy, więc standardowo „po trasie” zaliczyliśmy jeszcze Latchorzew i sklep Dajany coby napełnić plecaki, bo mecze na sucho to sobie można oglądać na stadionie.
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
50.48 km 22.00 km teren
02:26 h 20.75 km/h:
Maks. pr.:34.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 92 m
Kalorie: 1561 kcal

Coś tam znalazłem.

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 8

Dzisiaj program minimum.
No może minimum plus. Bo po pracy wróciłem cmentarnym singlem, potem przez Sieraków, a potem podjąłem kolejną próbę znalezienia skrótu omijającego Lipków.
I wreszcie mały sukces.

Ta kładka to chyba głównie dla mrówek, których tu mnogo © Niewe


Nie da się przejechać, ale da się przekroczyć. I chyba nic lepszego nad tą strugą nie znajdę. Udało mi się też ominąć terenem zabójczą Topolową. Teraz już trasę Wiocha-Bielany jestem w stanie zrobić prawie bez wyjeżdżania na asfalt.

Czas odpocząć chwilkę w domu i odespać wczorajszy mecz, bo w sobotę ma być naprawdę fajnie.

Bo w sobotę będziemy się włóczyć :)
Kategoria Na luzie, Użytkowo


Dane wyjazdu:
63.50 km 7.00 km teren
02:43 h 23.37 km/h:
Maks. pr.:40.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:160 m
Kalorie: 2281 kcal

Zostałem „kibicem”

Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 15

Generalnie ze mnie taki kibic, że na meczu Polska-Rosja zasnąłem jakoś tak zaraz po bramce Rosjan.
Tak się przejąłem.
No ale wczoraj zadzwonił Marcin, prosił, prosił i wyprosił ;)
Lubię gościa, więc wysupłałem trzy stówki i umówiłem się na mecz.

Zatem rano do pracy rowerkiem. Po pracy szybko do ojca po świece dymne i maczetę, a potem do mamy na obiad (żeby mieć siłę na naparzanie się z psami) i na Pragę gdzie porzucam rower u Marcina i idziemy na piwo.
Znaczy na mecz też idziemy, ale na piwo najpierw. Nie wiadomo jak będzie na stadionie, więc lepiej wypić już przed.

A na stadionie sodoma i gomora. Pierwsze co widzę to dziewczyny trzymające transparent z napisem facepainting. Myślę sobie, że skoro fajny jest facesitting, cumswaping i deepthroating, to taki facepainting też może być interesujący. Zaciekawiony podchodzę bliżej, a tam młode dziewczyny malują facetom na ryjach flagi różnych państw z naciskiem na Czechy i Portugalię.

No nawet mnie nie kręcą takie perwersje.

Odpuszczam zatem i udaję się po browar.

W tym momencie na chwilę przerywam pisanie i idę sobie rzygnąć na wspomnienie tego kwacha.


A mecz jak mecz.
Dwudziestu dwóch gości biega za piłką próbując trafić trzech takich w garniturach (albo w czarnych t-shirtach, nie wiem, bo z daleka słabo widać), a oni robią uniki, gwiżdżą i machają flagami.
Dużo ciekawsi jak dla mnie byli ludzie na widowni. Na przykład panienka przed nami, która po bramce dla Portugalii przywarła do swojego misia mówiąc:
- Jezu, jak się cieszę.
:D :D :D

Ja do teraz się z tego cieszę :)

Zainspirował mnie pewien wielki mąż stanu ;) © Niewe


No i jeszcze słów parę o najsłynniejszej polskiej kibicce. Ponoć to jakaś modelka oczywiście zupełnie „przypadkowo” uchwycona przez fotoreporterów na widowni. Widziana w gazecie czy w telewizji odstrasza plastikiem, dziubkiem i głupotą.

Widziana na żywo po prostu powala.
To trochę jak z Akropolem. Nie chciałbym tam mieszkać, ale proporcje idealne :)


Po meczu się sprawnie ewakuowaliśmy, udaliśmy do Obcego i grzecznie pojechałem do domu. A policji było tyle, że naprawdę się dziwię, że nie zostałem zatrzymany do kontroli. Nawet pod Babicami stali znudzeni i nic ode mnie nie chcieli mimo, że byłem jedynym użytkownikiem drogi w zasięgu wzroku.

Aaa i spotkałem Prunia w pracy. Próbowałem pertraktować, żeby zmienił na wyświetlaczu „ZJAZD DO ZAJEZDNI” na „719” i mnie podrzucił na wiochę, ale chyba za mało zaproponowałem, bo musiałem jednak popedałować sam :)

Fajny był dzień, ale na sen zostały mi tylko cztery godziny.

A Obcego teraz w rewanżu za bilet nie będę więcej wyzywał publicznie od ciot.

Przez jakieś trzy tygodnie :)
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
66.43 km 10.00 km teren
03:03 h 21.78 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 94 m
Kalorie: 2140 kcal

To tu, to tam

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 3

To tu = do pracy

To tam = do Decathlonu i po Gora, a z Gorem do centrum do biura JuPiSi maderfaker.

Nic nie załatwiliśmy i się rozjechaliśmy.

Jak żyć w taki upał? Jak żyć?
Kategoria Użytkowo


Dane wyjazdu:
34.44 km 3.50 km teren
01:41 h 20.46 km/h:
Maks. pr.:31.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 69 m
Kalorie: 1062 kcal

Bardziej kajakowo niż rowerowo

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 10

Po wczorajszym wysiłku głównie integracyjnym nowy dzień witam oczywiście wielkimi haustami w namiocie (jak ja się tu w ogóle znalazłem?) i strasznie zmęczony. W planach na dzisiaj miał być spływ kajakowy Rawką, a potem powrót do domu na kołach, jednak już czuję, że trzeba będzie znowu skorzystać z pomocy kolei.
Zatem jeżdżenia dzisiaj mało, ale spływ bardzo udany :)

ChrisEM i Bartman w trakcie wyrównywania potencjałów. Jak się dobrze człowiek napełni to mu się woda nie naleje. © Niewe


Theli odwdzięcza się Sylwi za wczoraj pozwalająć jej swobodnie wiosłować :) © Niewe


Próbowałem tak też z Jankiem, ale sie zbuntował © Niewe


Po spływie ChrisEM odprowadza nas przez Skierniewice na obiad w pysznym towarzystwie Sylwii i Radka, a potem gładko ładujemy się do TLK i w „komfortowych” warunkach za „atrakcyjną cenę” wracamy do Stolycy :)
Z samego dworca snuję się już do siebie pożarówką przez Kampinos w deszczu, pocie i znoju. Osiągnięta prędkość maksymalna wiele mówi :)

Zmęczyłem się jak cholera, ale łikend był naprawdę rewelacyjny.
Kategoria Na luzie, PKP, Użytkowo


Dane wyjazdu:
76.00 km 6.50 km teren
03:29 h 21.82 km/h:
Maks. pr.:36.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:164 m
Kalorie: 2477 kcal

Szwending

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · dodano: 05.06.2012 | Komentarze 19

Można przewieźć w plecaku wyprasowaną koszulę i jej nie pognieść?
Otóż można. I to białą. Na przekór pogodzie:)

Koszuli nie zafajdałem, ale rower owszem. Chyba pora przemalować ścianę w biurze, bo zaczyna być widać gdzie opieram rower.

To tak tytułem wstępu, żebyście wiedzieli czemu obciążenia fiskalne w naszym kraju są coraz większe. Za pieniądze podatników bowiem ją przemaluję ;)

Po pracy wybrałem się na mały szwending. Byłem głodny, a ktoś tu ostatnio na blogu wspominał o knajpce na ul. Francuskiej, w której to czas się zatrzymał, frytki są z ziemniaków, a nie z czegoś obłego i miałkiego, a do tego wszystkiego można sobie zamówić dobrego kurczaczka.

Zatem cel numer jeden Saska Kępa przez Stare Miasto i most Śląsko-Dąbrowski.

Na Krakowskim Przedmieściu do starej kamienicy przyczepiło się studio TV. Na szczęście tylko na czas euro

Paczą na stadion © Niewe


Uwolniony od samochodów most śląsko-dąbrowski to rewelacja. Po tym jak rano usyfiłem rower w drodze do pracy byłem chyba tu najgłośniejszym pojazdem :)

Nie mogłoby tak już zostać na zawsze? © Niewe


Jakby ktoś się dziwił, że jadąc mostem w stronę Pragi widać Stare Miasto, to wyjaśniam, że zdjęcie zrobiłem wracając (a nie w fotoszopie)

Knajpa/bar, do którego się wybrałem zrobił na mnie rewelacyjne wrażenie. W 5 minut, obsłużony przez przemiłą kelnerkę dostałem za śmieszne pieniądze kawał aromatycznego kurola i wiadro prawdziwych frytek z robionym na miejscu sosem. Dla mnie bomba.
Gdyby żywić się tak codziennie, to miażdżyca murowana, ale raz na jakiś czas warto podjechać.

Tak porządnie podjadłem, że jedyne co mogłem to się poszwendać po okolicy wolnym tempem i popatrzeć na zabudowę. A było na co, bo na przykład w samym środku Saskiej Kępy, pośród betonowych apartamentowców znalazłem taką drewnianą willę.

Prawdziwy czad to musi być w środku © Niewe


Z godzinę tak się szwendałem, aż wreszcie kurczak się ułożył i mogłem wyruszyć w drogę powrotną do domu.
Po drodze już na Woli napotykam taki zestaw :)

Pies to banał. Teraz świnie są na topie :) © Niewe


Świnka była całkiem przyjazna i w czasie kiedy ją skrobałem za uchem, ryła mi buta jak przystało na świnię :)

Świnia ma taką przewagę nad psem, że nie trzeba po niej sprzątać. © Niewe


Podobno w domu się nie wykasztania, ale zdarza jej się ryć co popadnie, jak panka nie ma w domu. Ciekawe :)

Na swoją wiochę wróciłem tradycyjnie pożarówką przez Kampinos. Po tylu godzinach spędzonych w mieście miło było znowu zostać samemu w lesie.
Tyle, że jakoś ciężko mi się jechało. Chyba dobrze, że do sobotniego Bike Orientu nie będę miał już czasu na rower.

Odpocznę i na rajdzie skopię tyłki miejscowym ;)
Kategoria Na luzie, Użytkowo


stat4u